Maciej Janowski (Betard Sparta Wrocław): Jestem zadowolony ze swojej postawy. Jechało mi się bardzo dobrze. Dalej doskwiera mi obojczyk, nawet, jak nie jeżdżę. Wiedzieliśmy, że to będzie bardzo trudne spotkanie. Strata Taia w pierwszym biegu nam nie pomogła. Musieliśmy wspiąć się na wyżyny naszych umiejętności, aby wygrać. Nie jest to motywująca sprawa, kiedy wypada lider. Było jednak widać, że drużyna potrafi się spiąć i dzięki temu wyjeżdżamy z Lublina z dorobkiem trzech punktów. Dla naszego trenera, który pracował tu dwa ostatnie lata, był to bardzo trudny dzień. Doradzał nam i było to pomocne. Wydaję mi się, że każdy czuł swój motocykl. Od początku wygrywaliśmy biegi, może nie drużynowo, ale indywidualnie. Później lepiej to wszystko zgrało się i dzięki temu mogliśmy odskoczyć gospodarzom. Sam wcześniej startowałem na tym torze dwa, może trzy razy. Jechało się na nim fajnie. Było trochę walki, więc zawody mogły się podobać. W moim drugim starcie poszliśmy nie w tę stronę z ustawieniami, ale wiedziałem, że na następny bieg zrobię inne przełożenia i będzie dobrze.
Jakub Jamróg Betard Sparta Wrocław): Bardzo lubię przyjeżdżać do Lublina. Od zawsze miałem tu dobre występy. Otworzyłem swój kajecik z poprzednich lat i widziałem w nim dużo trójek, więc z wielkim optymizmem podchodziłem do tego meczu. Tor został przebudowany i w tym było dużo obaw. Ostatecznie nie było to odczuwalne. Długo zastanawiałem się jak ustawić sprzęt, ale na szczęście zagrało to, co kiedyś. Cieszę się, bo to mój trzeci z rzędu niezły występ. Siedem punktów to mój punkt wyjściowy, który chciałbym osiągać co spotkanie. Szkoda biegu, gdzie zostałem wykluczony. Moim zdaniem to nie ja zawiniłem. Cieszymy się przede wszystkim z tego, że wygraliśmy po stracie naszego lidera. Uwierzyłem, że wcześniej problem nie był we mnie, tylko w sprawach sprzętowych. Cieszę się, że wróciłem na właściwe tory.
Wiktor Trofimov (Speed Car Motor Lublin): Tor różnił się o 180 stopni. To kolejne spotkanie, gdzie status meczu zagrożonego utrudnia nam walkę o punkty. We mnie żadnego problemu nie ma. Jestem gotowy tak, jak zawsze. Niestety sprzętowo coś nie gra i nasze przełożenia nie sprawdzają się. W tym meczu startowałem na jednostce, która była wykorzystywana podczas spotkania z MRGARDEN GKM Grudziądz.
Mikkel Michelsen (Speed Car Motor Lublin): Jestem bardzo zawiedziony. To zdecydowanie nie był nasz dzień, a ja sam spisałem się bardzo źle. Jeśli chcemy wygrywać mecze, to każdy w zespole musi punktować. Rywal po prostu okazał się lepszy. Musimy iść dalej i wygrywać kolejne spotkania. Nie wydaje mi się, aby ilość treningów na lubelskim torze była decydująca. Nawierzchnia podczas każdych zawodów jest trochę inna i zmienia się zależnie od pogody oraz innych czynników. Oczywiście mieliśmy problemy ze znalezieniem dobrych ustawień, ale tor był równy dla wszystkich i nie można się tym usprawiedliwiać. Łatwo jest wymyślać różne wymówki, a trzeba przyznać, że po prostu byliśmy słabsi.