Zawodnik przyznał, że każde wywalczone złoto jest niesamowite, a w leszczyńskim finale nie zdołał uniknąć błędów - Każde złoto smakuje inaczej i każde jest niesamowite. Ostatnie zawody wcale mi się wychodziły i dzisiaj się nie spodziewałem, że mogę wygrać. Podczas Indywidualnych Mistrzostw Polski też mi coś nie wychodziło. Na szczęście dużo spokoju było w mojej głowie i w moim zespole w parku maszyn. Jechałem co potrafiłem i jakimś cudem doszedłem do półfinału, a później do finału. W finale zorientowałem się, że jadę na prowadzeniu i trzeba było jeszcze dowieźć pierwsze miejsce, a do mety zostały jeszcze trzy okrążenia. Udało mi się wygrać i jestem niesamowicie szczęśliwy. W Lesznie zawsze mi się dobrze jeździ, ale też zawsze można popełnić jakiś błąd. Wielu zawodników się dzisiaj dobrze prezentowało, a ja nie robię w Lesznie kompletu punktów. Robię jakieś punkty, ale nigdy nie jest nadzwyczajnie dobrze.
Janusz Kołodziej nie miał wyboru, jeżeli chodzi o pole startowe i musiał wziąć te, którego nie wybrali przeciwnicy - W finale z urzędu dostałem czwarte pole. Tak naprawdę to był w tym polu wielki potencjał. Zawodnicy wybierali pola od wewnętrznej, chyba ze względu na to, że było bliżej do krawężnika, a on dobrze chodził. Nie miałem wyjścia z wyborem pola i chyba mi szczęście trochę sprzyjało. Pojechałem po zewnętrznej i udało mi się wcisnąć pomiędzy Bartka Zmarzlika i bandę, i udało mi się objąć prowadzenie, które dowiozłem.
W rundzie zasadniczej niepokonanym zawodnikiem był Bartosz Zmarzlik, który ostatecznie wywalczył srebrny medal - Na szczęście przed biegiem finałowym nie wiedziałem, że Bartek wygrał swoje wszystkie dotychczasowe biegi, więc nie miałem blokady. Bartek powiedział mi po zawodach, że nie opłaca się wygrywać wszystkich biegów w rundzie zasadnicze, bo później i tak się przyjeżdża na drugiej pozycji.
Janusz Kołodziej w niedzielny wieczór wywalczył czwarte Indywidualne Mistrzostwo Polski, a tytuły zdobywał w sporych odstępach czasowych - Nie mam patentu na złote medale Indywidualnych Mistrzostw Polski, a zdobywałem je w dużych odstępach czasowych. Niektórzy zawodnicy już chyba tak mają, że w niektórych zawodach im się kompletnie nie wiedzie, a w innych jadą rewelacyjnie. Od początku kariery IMP jakoś dobrze się dla mnie układa. Są zawodnicy, którzy są wicemistrzami Świata, a nie mogą zdobyć mistrzostwa kraju.
Zawodnik zauważa, że miał w tym roku bardzo dobre występy, ale również bardzo słabe. Kołodziejowi w wywalczeniu mistrzowskiego tytułu pomogła chyba znajomość leszczyńskiego owalu - W tym sezonie miałem już bardzo dobre zawody, ale również bardzo kiepski, a te ostatnie dni nie układały się po mojej myśli. Nie można się spodziewać cudów w przeciągu kilku dni, ale dzisiaj okazało się, że cuda się jednak zdarzają. Są tory, które mi sprzyjają i na których jadę dobrze. Wiadomo, że Leszno jest moim domowym torem i tutaj najwięcej jeżdżę. Znam bardzo dobrze ten tor, ale on sprzyja również innym zawodnikom.