Po 12 latach Grand Prix wraca do Wrocławia. Czy uważasz, że to dobra decyzja?
Tak, oczywiście. To piękny stadion, nie wiem ile dokładnie kibiców mieści, byłoby jednak jeszcze lepiej gdyby „weszło ich” jeszcze więcej, ale i tak to świetne miejsce z dobrym torem do ścigania. Miałem okazję się tu ścigać w przeszłości, więc miło tu znowu wrócić.
Co w takim razie będzie najważniejsze podczas sobotnich zawodów?
Najlepsze na tym torze jest to, że nie liczy się na nim tylko wyjście ze startu. Na szczęście jest tu dużo możliwości do mijanek. Tak, jak było to widać zarówno w ubiegłym roku podczas FIM Speedway of Nations, jak i podczas meczów PGE Ekstraligi. Także wszystkiego po trochu, raczej nie będzie można liczyć na to, że dobrze startując można poczuć się bezpiecznie, tylko cały bieg trzeba będzie utrzymywać szybkość.
Stawałeś tu dwukrotnie na podium. Jak wiele się od tego czasu zmieniło na Stadionie Olimpijskim z twojej perspektywy?
Na pewno najbardziej widoczna jest modernizacja stadionu. Zmienił się nie do poznania, tak jak i tor jest dużo lepszy do ścigania niż kiedyś. Również w parku maszyn jest sporo miejsca dla każdego, jednak tak jak wspominałem było by jeszcze wspanialej gdyby mieścił jeszcze z 6/7 tysięcy więcej kibiców.
Podczas piątkowego treningu i kwalifikacji twoją główną rolą była pomoc Iversenowi?
Staram się w tym roku być na większości rund Grand Prix. Czasami przyjeżdżam również na spotkania ligowe. Staram się pomagać, jak tylko mogę, podpowiedzieć w razie możliwości. W cyklu mamy dwóch naprawdę dobrych zawodników, fajnych chłopaków, z którymi dobrze się dogaduję, więc jak tylko jest taka możliwość, staram się być przy nich.
Dlaczego Niels Kristian Iversen wybrał numer 8 na zawody?
To jego szczęśliwy numer, nawet w cyklu jeździ z dwoma ósemkami: 88. Tak więc głównie to przeważyło, ale to też dość dobry numer. Nie chciał jednak zdecydować się na taki, w którym miałby zewnętrzne pola np. w biegu 6., gdzie startowałby niedługo po równaniu toru. Pod tym numerem nie będzie ich miał w wyścigach po równaniu, to jest jeden z powodów. Poza tym są dwa pola drugie, nie został żaden numer z dwoma pierwszymi polami, które najbardziej by mu odpowiadały, więc to był najlepszy możliwy wybór w tym momencie. Moim zdaniem w grę wchodziły tak naprawdę numer 2 i 8. Powiedziałem mu, że ja wybrałbym 2, żeby zacząć zawody od niebieskiego i białego pola, ale preferował numer 8, który jest dla niego ważny, a poczucie pewności jest równie ważne, więc powinno być dobrze.
Leon Madsen powiedział mi po meczu forBET Włókniarza we Wrocławiu, że dzięki swojemu dobremu występowi, poczuł się dużo pewniej przed GP. Czy będzie dużą startą dla niego fakt, że nie mógł brać udziału w kwalifikacjach?
Nie wydaje mi się, że będzie miało to dla niego znaczenie. Gdybyśmy wrócili do czasów, kiedy mieliśmy system, w którym były tylko treningi i losowanie numerów startowych, to wydaje mi się, że i tak nie wziąłby w nim udziału, więc nie upatrywałbym tego na jego niekorzyść. Jeśli okaże się, że jego numer startowy wiąże się ze startami z pól dobrych do ścigania to tym bardziej nie będzie miał problemu. Bo nawet jeśli miałby możliwość samodzielnie wybrać numer, który uznałby za najbardziej korzystny, to mogłoby się okazać, że obróci się to przeciwko niemu, bo warunki torowe ulegną zmianie na następny dzień. To tak naprawdę loteria, wydaje mi się jednak, że cokolwiek by się nie działo będzie szybki.
Uważasz, że dla czterech zawodników BETARD Sparty Wrocław (Tai Woffinden, Maciej Janowski, Maksym Drabik i Max Fricke, przyp. red.), „własny” tor będzie atutem?
Myślę, że tor najpewniej będzie inaczej przygotowany niż w ligowych spotkaniach, bo są one jednak w specyficzny sposób przygotowywane na FIM SGP. To może wręcz działać na niekorzyść domowych zawodników. Są bowiem przyzwyczajeni do określonych ustawień motocykli, które mogą okazać się zupełnie nietrafione na te zawody. Jednak geometria się nie zmienia, jeśli na dodatek okaże się, że nawierzchnia będzie podobna do tej, którą znają na co dzień, to już może okazać się znaczącą przewagą.
Jakie podium w takim razie typujesz ?
Oj trudno wyrokować… patrząc po tym, jak bardzo wyrównana jest teraz stawka, każdy może mieć formę dnia. Mam nadzieję, że przynajmniej jeden z moich podopiecznych będzie wśród najlepszych. Leon radzi sobie w tym roku bardzo dobrze, a to jest jeden z jego ulubionych torów, więc postawiłbym na niego. Iversen trochę się ostatnio męczył, ale w zeszłym tygodniu już lepiej jego forma wyglądała, więc gdyby kontynuował starty na takim poziomie, również miałby szanse. Jest tylu świetnych zawodników. Sayfutdinov wraca do czołówki. Jestem bardzo ciekawy występu Taia, którego bardzo dobrze widzieć znowu z powrotem, tym bardziej, że już na treningu było widać, że jest nadal szybki, więc mimo, że miał przerwę w startach nie można mu odmawiać szans na dobry występ. Zmarzlik radzi sobie nieźle, tak jak i Doyle. To jest właśnie wspaniałe teraz w GP, dużo bardzo dobrych zawodników, wyrównana stawka, dzięki czemu jest do końca ekscytująco.
Porównując żużel z czasów kiedy byłeś zawodnikiem, co zmieniło się na lepsze a co na gorsze?
Jeśli popatrzymy choćby na polską ligę to myślę, że przede wszystkim tory stały się bardziej wyrównane. Są teraz komisarze toru, którzy sprawdzają, czy jest on dobrze i równo przygotowany i dzięki temu ściganie jest naprawdę bardzo dobre. Mamy trochę przyczepniej w jednym miejscu, trochę odsypanego gdzie indziej, dzięki czemu cała czwórka zawodników może ścigać się jak równy z równym, mamy dużo mijanek. To jest bardzo dobra zmiana. W starych czasach wyglądało to zupełnie inaczej, nie było przez to również tak bezpiecznie.
Jak oceniłbyś rolę sprzętu we współczesnym żużlu? Jest teraz niemal decydująca a szanse zawodników mocno się wyrównały?
Myślę, że każdy z nich ma teraz szanse na korzystanie z dobrego sprzętu, sprawdzonego tunera. Można kupić dobry silnik, zawieść go do tunera i mieć świetny sprzęt. Na dodatek są to bardzo dobrze jeżdżący technicznie zawodnicy, ze świetnymi umiejętnościami. W takim wypadku dużo zależy od tego, czyj sprzęt tego konkretnego dnia najlepiej się spisze, jak również kto ma większą wiedzę, wyczucie tego, co zrobić ze silnikiem, na jakie ustawienia się zdecydować w porównaniu ze swoimi poprzednimi występami na konkretnym torze. Taka wiedza na pewno bardzo się przydaje. Myślę, że to właśnie jest najciekawsze, patrząc od strony widowiskowości i kibiców. Każdy może nagle zaliczyć zarówno świetny występ lub wręcz przeciwnie – przyjechać na ostatniej pozycji. Nigdy nie wiadomo, co się zdarzy. Kiedyś wyglądało to rzeczywiście zgoła inaczej, zarówno z dostępnością do sprzętu, jak i proporcją między jego jakością, a samymi umiejętnościami zawodnika.
A jak oceniłbyś duński żużel?
Myślę, że jest coraz lepiej, jak najbardziej.
Jakie jest twoje najmilsze wspomnienie związane z cyklem FIM Speedway Grand Prix?
Myślę, że ogólnie wszystko co wiązało się z przygodą w walce o IMŚ, na pewno wyjątkowe były chwile, gdy po raz pierwszy wygrywałem. Nie mam jednak w pamięci jakiegoś jednego szczególnego wyścigu. Najważniejszy w IMŚ był na pewno pierwszy tytuł zdobyty na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Myślę, że te pierwsze wygrane mają swój szczególny smak. Ważnym rokiem był również ten, w którym przeszedłem na sportową emeryturę, m.in. Grand Prix w Bydgoszczy. Fantastycznie było wtedy wygrać, tym bardziej, że to były moje ostatnie starty w GP. Mnóstwo wspaniałych i wesołych chwil…
Twoim zdaniem jednodniowa walka o tytuł czy właśnie złożona z kilku rund jest lepszą formułą?
Trudno powiedzieć. Na pewno ta, która jest obecnie, dostarcza większych emocji, przez dłuższy czas możemy ekscytować się rywalizacją najlepszych. Tym bardziej teraz, kiedy jest ona tak wyrównana. Poprzednia formuła natomiast bazowała na formie dnia, dopasowaniu, ale dzięki temu zdarzały się również niespodzianki. Jednak obecna formuła jest stosowana od wielu lat, więc…
Niektórzy zawodnicy, porównując żużel sprzed lat do obecnego, zwracają uwagę na to, że coraz mniej jest sportu w sporcie. Choćby ze względu na wszechobecny marketing, biznes, politykę… jakie jest twoje zdanie?
Niektórzy rzeczywiście uważają, że jest teraz za dużo biznesu w żużlu, ale to jest również praca, biznes właśnie dla samych zawodników, którzy żyją z uprawiania tego sportu. Mogą dzięki temu zarobić więcej pieniędzy, tak naprawdę, póki mogą, powinni jak najwięcej z tego korzystać, bo w każdej chwili mogą ulec wypadkowi. To jednak bardzo ryzykowny i kontuzyjny sport. A nie każdy myśli o tym, co się stanie, kiedy przestanie się ścigać. Myślę, że w ogólnym rozrachunku to dobrze, że ten sport stał się produktem komercyjnym, a co za tym idzie, bardziej opłacalnym dla samych zawodników. Nadal jest to jednak świetny sport, więc widzę więcej plusów tej sytuacji. To w jaki sposób PGE Ekstraliga się rozwinęła, pierwszorzędne rozgrywki. To również świetny produkt komercyjny, który w taki sam sposób jest okazją do zarabiania dobrych pieniędzy przez zawodników.