Zostań naszym Fanem!
ZALOGUJ SIĘ: 
Polecamy
Zapowiedź rewanżowych spotkań półfinałowych w 2. Lidze Żużlowej
 24.08.2019 9:39
W Poznaniu powalczą o odwrócenie wyniku z Opola. W rundzie zasadniczej, na własnym torze Poznań przegrał tylko raz, w 14. kolejce z ... OK Bedmet Kolejarzem Opole. W drugim meczu półfinałowym przed ZOOleszcz Polonią zdaje się tylko formalność. Za sobą mają atut toru i 16 - punktów zaliczki z pierwszego spotkania.

Power Duck Iveston PSŻ Poznań – OK Bedmet Kolejarz Opole

W rundzie zasadniczej OK. Bedmet Kolejarz Opole dwukrotnie pokonał Power Duck Iveston PSŻ Poznań. We fazie play – off los znów skojarzył te drużyny. W pierwszym meczu opolanie podtrzymali passę, a Poznań kolejny raz skapitulował przed rywalami z województwa opolskiego. W najbliższą niedzielę pojawi się ostatnia szansa rewanżu. Od wyniku tego spotkania zależeć będzie dla kogo rozpoczną się wakacje, a kto przedłuży swój sezon.

 

Pomimo zwycięstwa 49:41 opolanie zabierają ze sobą 7 punktów zaliczki z pierwszej rywalizacji. Remis w dwumeczu premiuje awansem poznaniaków. Na pierwszy rzut oka wynik nie robi większego wrażenia. Różnicę można odrobić już w pierwszej fazie spotkania, mając za sobą handicap własnej nawierzchni. Ostatni mecz rundy zasadniczej z 4 sierpnia br. pokazał jednak, że na poznańskim owalu lepiej czują się goście niż gospodarze. Wówczas zabrakło tez Davida Bellego, który kilkanaście dni wcześniej doznał poważnego urazu. Francuz powrócił już do składu „Skorpionów” ale daleko mu do formy, który prezentował przed kontuzją. Trudno było też się spodziewać aby zawodnik z miejsca notował genialne występy. Znane są co prawda przypadki takich powrotów, gdy po zawodniku nie było widać śladu jakiegokolwiek urazu ale należy pamiętać, że uraz, urazowi nierówny. Bellego nie zachwycił w pierwszym spotkaniu play – off. Zdobył 6 punktów i 2 bonusy.  Jednakże byłoby to zbyt wielkim uproszczeniem aby na tego zawodnika zrzucić odpowiedzialność za wynik z pierwszego spotkania. W tym dniu każdy z liderów PSŻ miał kryzys formy. Słów krytyki oszczędzić można jedynie Robertowi Miśkowiakowi, który jako jedyny zdobył dwucyfrową zdobycz a także juniorom wielkopolskiej drużyny, którzy łącznie dorzucili 9 oczek.

 

Więcej powodów do optymizmu mają żużlowcy OK Bedmet Kolejarza Opole. W konfrontacji z poznańskim zespołem kolejny raz udowodnili swoja wyższość i przyjeżdżają do Poznania z celem minimum jaka jest obrona zaliczki. Zważywszy, że startowali tu na początku sierpnia, mając jeszcze w pamięci spotkanie w rundzie zasadniczej na tym owalu mają jakiś bonus po swojej stronie. A może poznaniacy zaskoczą przygotowaną nawierzchnią? Jarosław Dymek zabiera ze sobą sprawdzony skład. Nie mogło zabraknąć Huberta Łęgowika,  który w ostatnich dniach jest najskuteczniejszym zawodnikiem „Kolejarzy”. Dzielnie wtóruje jemu Bjarne Pedersen, na którego doświadczenie liczy kierownictwo opolskiego zespołu. Ostatnie tygodnie w pozytywnym świetle postawiły Madsa Hansena. Na tej trójce oparty jest trzon zespołu. Oczekuje się minimalnie lepszej postawy Oskara Polisa i przyjezdni mogą być spokojni o pozytywny rezultat dwumeczu. Co w przypadku, gdyby któryś z tej czwórki nie wywiązał się ze swojej roli? W odwodzie są Erik Riss i juniorzy. Ci zawodnicy należą jednak do grupy wysokiego ryzyka. Zwłaszcza młodzieżowa formacja stanowi bolączkę gości. Damian Lotarski i Patryk Wojdyło, etatowi przedstawiciele młodego pokolenia w Opolu mówiąc łagodnie nie zachwycają zarządu. O ile jeszcze Patrykowi raz po raz przydarzy się lepszy występ to tego samego nie można powiedzieć o Damianie. I czego można się spodziewać po Rissie? Niemiecki żużlowiec zadebiutował w poprzednim tygodniu w lidze polskiej. Na podstawie jednego spotkania trudno cokolwiek o nim rzec. A przed nami rewanżowe spotkanie play – off. Presja rośnie. Czy Erik ją wytrzyma?

 

Przed nami czwarta konfrontacja poznańsko – opolska, lub jak kto woli opolsko – poznańska. Trzykrotnie górą okazali się opolanie. Rozsądek każe upatrywać na faworyta przyjezdnych najbliższej konfrontacji. Poznaniacy nie stoją na przegranej pozycji. Złe doświadczenie z Kolejarzem mogą zmazać jednym spotkaniem, wygrywając je minimum różnicą 8 punktów i przyklepując awans do finału ligi, który od startu rozgrywek jest celem Arkadiusza Ładzińskiego, prezesa PSŻ Poznań. Czas przekonać się czy cel zostanie osiągnięty.

 

Składy Awizowane:

Power Duck Iveston PSŻ Poznań:

9. Robert Miśkowiak

10. Władimir Borodulin

11. Marcin Nowak

12. Eduard Krcmar

13. David Bellego

14. Marek Lutowicz

15. Michał Curzytek

 

OK Bedmet Kolejarz Opole:

1. Hubert Łęgowik

2. Mads Hansen

3. Oskar Polis

4. Erik Riss

5. Bjarne Pedersen

6. Patryk Wojdyło

7. Damian Lotarski

 

Godzina rozpoczęcia: 17:00

Wynik z pierwszego meczu: 49:41 dla Opola

ZOOleszcz Polonia Bydgoszcz – Wilki Krosno

Pierwszy mecz w Krośnie pogrzebał emocje w drugiej parze półfinalistów 2. Ligi Żużlowej? Jeżeli przypomnimy sobie, że żużel to sport a w nim wszystko jest możliwe to niekoniecznie. Wynik 37:53 ze wskazaniem na bydgoszczan każe upatrywać jednego faworyta niedzielnej imprezy. Nie odbiera jednak szans rywalom. Nie czynimy tego także my.

 

ZOOleszcz Polonia wykonała pierwszy krok na drodze do finału najniższego szczebla żużlowych rozgrywek w naszym kraju. Aż trudno uwierzyć, że w ubiegłym sezonie Bydgoszczanie o takim wyniku mogliby tylko pomarzyć. Rewolucja kadrowa pozwoliła przeobrazić upadający klub w lidera 2. Ligi Żużlowej. W najbliższą niedzielę mogą dopełnić formalności i wejść do finału rozgrywek. Poloniści mają komfortową sytuację przed swoim spotkaniem. Margines błędu jest szeroko ustawiony. Do roztrwonienia (w najgorszym dla nich scenariuszu) mają 16 punktów. Nikt jednak nie będzie odpuszczał i występ przed własną publicznością dodatkowo żużlowców zmobilizuje do skuteczniejszej jazdy. O korzystny wynik mają zadbać dotychczasowi liderzy klubu znad Brdy na czele z Kamilem Brzozowskim. Prócz kapitana solidnymi punktami bydgoszczan są Josh Grajczonek, i pozsykany w środku sezonu Marcin Jędrzejewski. Większych zastrzeżeń nie można mieć do Dimitrija Berge i Rene Bacha, choć przydarzają się im czasem gorsze występy. Żeby nie było tak pięknie i kolorowo trzeba wspomnieć o słabszych punktach Polonistów. A te, choć do niedawna były znikome to teraz nabrały większych gabarytów. Mowa o postawie formacji juniorskiej. Pewnym punktem był Tomasz Orwat. Oczywiście jak w przypadku młodzieżowca bywały gorsze momenty jednak na tle swoich rówieśników z klubu prezentował się bardzo dobrze. Kontuzja po której  ostatnim czasie wrócił wybija z rytmu wychowanka „Gryfów”. Tydzień temu tworzył juniorską parę z Mateuszem Tonderem, zawodnikiem startującym na zasadzie „gościa” ze Stelmet Falubazu. W tę niedzielę Zielona Góra jedzie mecz ligowy w Toruniu. Gdyby Tonder został na to spotkanie powołany to z juniorami w Bydgoszczy może być niewesoło.

 

Takich problemów nie mają w Krośnie. Patryk Rolnicki, najskuteczniejszy w poprzednim meczu zawodnik w obozie rywala, startujący na takiej samej zasadzie co Tonder w Bydgoszczy jedzie ligowe spotkanie w PGE Ekstralidze w piątek. W niedzielę zatem Janusz Ślączka będzie mógł skorzystać ze swojego asa. Patryk ma imponującą średnią w 2. Lidze Żużlowej. W 4. spotkaniach przywoził średnio 2,23 pkt. Wraz z nim parę juniorską stworzy Mateusz Świdnicki, wcześniej startujący jako „gość” z forBet Włókniarza Częstochowy a na fazę play – off wypożyczony z tejże drużyny do Wilków Krosno. Mateusz, zawodnik nad którym patronat medialny pełni ZUZELEND.COM pojawił się w 10. spotkaniach i przywoził średnio 1,5 pkt na bieg. Występy lepsze, przeplata gorszymi. Ostatnio w trzech startach przywiózł 1 punkt. To było najsłabsze spotkanie utalentowanego juniora. W Bydgoszczy będzie miał okazje do poprawienia swojego wyniku. W rundzie zasadniczej zdobył tam … 2 punkty. Taka zdobycz na pewno też nie usatysfakcjonuje zawodnika. Wracając jednak do ubiegłoniedzielnej rywalizacji w Krośnie, w zespole Wilków zawiodło szersze grono zawodników. Prócz Josha Pickeringa i wspomnianego wcześniej Patryka Rolnickiego nikt nie zasłużył na słowa pochwały. Andriej Karpov próbował dorównać kolegom, ale dwa ostatnie biegi wpłynęły na niezbyt pozytywną ocenę jego występu. Poniżej poziomu pojechali Nicklas Porsing, Edward Mazur i Paweł Hlib. We trójkę zdobyli 3 punkty, przy czym ten ostatni nie dołożył nic. W opublikowanych składach przed niedzielnym spotkaniem zabrakło nazwisk ze wspominanego trio. Zamiast nich Janusz Ślączka wystawia  Patricka Hansena i Larsa Skupnia. Miejsce trzeciego seniora zajmie Patryk Rolnicki, który będzie prowadził parę juniorską. Jak zaprezentuje się to ekstremalne ustawienie?

 

Jak już wcześniej wspomnieliśmy nikomu nie będziemy odbierać szans w rewanżowym spotkaniu półfinałowym. Faworytem jest ZOOleszcz Polonia, która ze solidną formacją seniorską powinna obronić 16 – punktową zaliczkę. Bydgoskich kibiców martwić z pewnością będzie formacja juniorska. Będą trzymać kciuki aby w przypadku awansu, który dla nich ma być formalnością do pełni zdrowia powrócił Tomasz Orwat.

 

Składy awizowane:

ZOOleszcz Polonia Bydgoszcz:

9. Rene Bach

10. Josh Grajczonek

11. Kamil Brzozowski

12. Marcin Jędrzejewski

13. Dimitri Berge

14. Tomasz Orwat

15.

 

Wilki Krosno:

1. Josh Pickering

2. Patrick Hansen

3. Lars Skupień

4. Andriej Karpow

5. Patryk Rolnicki

6. Mateusz Świdnicki

7.

 

Godzina rozpoczęcia: 16:45

Wynik z pierwszego meczu: 37:53 dla Bydgoszczy

Michał Lewandowski (za: inf. własna)
Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?
TAK NIE
Komentarze (5)
6 lat temu
Od początku sezonu celem Power Duck Iveston PSŻ-u Poznań był awans do wielkiego finału. Po pierwszym meczu półfinałowym w Opolu jest to odległy cel. OK Bedmet Kolejarz wygrał 49:41 i poznaniacy muszą odrabiać straty w rewanżu. - Musimy stanąć na rzęsach, aby zdobyć 49 punktów i zrobimy wszystko, aby drużyna pojechała w finale - opowiada Arkadiusz Ładziński. - Przecież wjechanie do finału od początku było naszym celem - dodaje prezes.
Osiem punktów różnicy. Strata wydaje się jak najbardziej do odrobienia. - Wystarczy wygrać dwa razy 5:1 i zabawa zaczyna się od początku - mówi prezes Ładziński. Należy jednak pamiętać, że Kolejarz jako jedyny wygrał w rundzie zasadniczej na poznańskim owalu. Opolanie zwyciężyli na koniec rundy zasadniczej 47:43. - W rundzie zasadniczej było, co innego, a teraz mamy inny mecz. Nie mam w głowie tamtego spotkania. Przyjeżdża bardzo mocne Opole, ale to nie znaczy, że ten mecz będzie taki sam jak poprzedni. To jest inny mecz. To spotkanie o wszystko i wszyscy o tym wiedzą - przekonuje prezes.
Bilety na niedzielne spotkanie sprzedają się bardzo dobrze. Na Golęcinie należy spodziewać się dużej liczby kibiców, a kto wie czy nie padnie frekwencyjny rekord. - Liczę na kibiców, bo oni będą naszym ósmym zawodnikiem. Robimy wszystko, aby frekwencja była jak największa i jestem przekonany, że tak będzie - opowiada prezes PSŻ-u.
W Poznaniu na razie nikt nie myśli o wielkim finale. Jeśli uda się pokonać Kolejarza to dopiero wtedy zaczną się rozważania. - Skupiamy się tylko na niedzieli. Drużyna zasługuje na wejście do finału i powalczenie o awans do pierwszej ligi. Mam nadzieję, że tak będzie - kończy Ładziński.
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
Dziś kibice z sentymentem patrzą na swoich wychowanków, czy niedawnych liderów, którzy z powodzeniem jeżdżą w PGE Ekstralidze i Speedway Grand Prix. Janusz Kołodziej, Martin Vaculik, Leon Madsen, Artiom Łaguta to dziś gwiazdy światowego żużla, które swoje kariery rozpędzały właśnie w Tarnowie i odchodziły w mniejszych lub większych kontrowersjach lub w ramach wdrażania trybu oszczędnościowego. Spektakularne odejścia mogą trwać dalej.
Sporo mówi się o przenosinach do Torunia lidera Unii Wiktora Kułakowa. - Jesteśmy po słowie takim, że obiecałem prezesowi, iż z klubem, z którym podpisałem kontrakt będę rozmawiał w pierwszej kolejności. A co dalej? To już moja sprawa – mówił nie tak dawno Rosjanin. Wbrew niektórym doniesieniom w klubie ma za to zostać junior Mateusz Cierniak.
Czy Unii grozi stagnacja? Tego na ten moment nie da się jednoznacznie przewidzieć, bo i sytuacja jest na tyle dynamiczna, że ciężko cokolwiek wyrokować. Na pewno klubowi są potrzebne zmiany, przede wszystkim w relacjach z miastem. To one dziś są kluczowe w kontekście przyszłości, nad którą rokrocznie zbierają się przecież czarne chmury, ale też zawsze jakoś udaje się uniknąć najgorszego. To jednak kibicom nie wystarcza, bo ci z utęsknieniem czekają na powrót Unii do żużlowej elity. Bylejakość ich nie interesuje, co było doskonale widać po tegorocznej, niskiej frekwencji.
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
Sytuacja na linii klub – miasto przypomina trochę wzajemne wytykanie się palcami z obu stron, każda ma swoje racje i mocno się ich trzyma. Z boku jest jeszcze trzeci potężny gracz, który od zawsze jest z tarnowskim żużlem. Grupa Azoty wspiera Unię, ale jest jedynym tak dużym sponsorem, utrzymującym w zasadzie klub na powierzchni, a nowych dużych darczyńców jak nie było, tak nie ma. Działania w tym zakresie, nawet jeśli są podejmowane, są mocno nieskuteczne. Brakuje też odpowiedniego klimatu na żużel, który panował w tym mieście za czasów jego mistrzowskich podbojów, a który dziś obserwujemy choćby w Lublinie, Zielonej Górze, czy żyjącym speedwayem 24 godziny na dobę Lesznie. A to właśnie Unia wydaje się być najlepszą wizytówką Tarnowa i doskonałym produktem marketingowym. Z nowoczesnym stadionem jego atrakcyjność byłaby jeszcze wyższa.
Sportowo zespół osiągnął cel minimum. Awans do play-off spełnił przedsezonowe założenia, ale apetyt kibiców i sponsorów rósł w miarę jedzenia. Wystarczy przypomnieć, ze w rundzie zasadniczej Unia pokonała w dwumeczu rybnicki PGG ROW (86:82), więc lider Nice 1. LŻ na pewno był w zasięgu tarnowian, ale też i rybniczanie z pewnością wyciągnęli z tamtej porażki spore wnioski. Odrobienie jutro z nawiązką dziesięciu punktów wydaje się dla Unii niemożliwe. To oznacza, że w przyszłym roku ekipa Tomasza Proszowskiego dalej będzie jeździć na zapleczu PGE Ekstraligi. Znów też nie wiadomo co będzie postawionym przed zespołem celem, bo jeśli nie będzie stadionu, nie będzie też woli awansu, co samo w sobie wydaje się być sprzeczne z ideą sportu. Unia to przecież trzykrotny mistrz Polski, srebrny i trzykrotny brązowy medalista DMP. Te ostatnie zdobywał trzy razy z rzędu jeszcze kilka lat temu (2013-2015).
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
to właśnie relacje Unii Tarnów ŻSSA i tarnowskiego magistratu wydają się być kluczowe w kontekście przyszłości tarnowskiego klubu, a te od kliku lat są - delikatnie mówiąc - chłodne. Zapowiadana już wielokrotnie realizacja wielkiego planu stworzenia od podstaw, przebudowy, czy choćby minimalnej modernizacji obecnego „Jaskółczego Gniazda”, przeciąga się w nieskończoność, a sam temat stał się czymś w rodzaju inwestycyjnej groteski.
- Pracuję w Unii Tarnów już 18 lat i wiem, że dopóki nie zobaczę wbitej łopaty to w remont stadionu nie uwierzę - tak o planach rozbudowy Stadionu Miejskiego w Tarnowie mówił przed sezonem prezes ŻSSA Łukasz Sady. A ta jest potrzebna ze względu na wymogi licencyjne PGE Ekstraligi, do której przez stadion Unia ma drzwi zamknięte. Ponadto, klub, inaczej niż inne żużlowe ośrodki w Polsce, nie może liczyć na duże wsparcie finansowe ze strony magistratu. Przed obecnym sezonem ŻSSA otrzymała jedyne 30 tysięcy złotych, podczas gdy sama ponosi koszt około pół miliona złotych z tytułu utrzymania stadionu. Być może niebawem przynajmniej sytuacja ze stadionem ulegnie zmianie. Pod koniec lipca pojawiła się informacja o tym, że przetarg na remont Stadionu Miejskiego zostanie ogłoszony do połowy przyszłego roku, a obecnie trwają prace nad nowym projektem. Ten ma być oddany do weryfikacji i konsultacji w listopadzie. Kibice do kolejnej tego typu obietnicy podchodzą jednak z dużym pesymizmem.
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
Rada dnia:
Biegnij za marzeniami. Nawet jeżeli ich nie dogonisz, to przynajmniej schudniesz.
  Lubię
  Nie lubię
© 2002-2024 Zuzelend.com