Przystąpienie niemieckiej drużyny do rozgrywek 2. Ligi Żużlowej było małym zaskoczeniem. Frank Mauer tłumaczy jednak powód podjęcia takiej decyzji, uważanej przez niektórych za „drastyczną”.
Głównym powodem jest to, że mamy inne pomysły niż reszta ligi. Nasz menedżer zespołu, Manuela Hinrichs, wziął udział w kilku konferencjach internetowych i zasugerował rzeczy, o których w ogóle nie dyskutowano. Nie jesteśmy już zadowoleni z systemu ligowego w Niemczech, stąd ta decyzja.
W Niemczech klub wałczył na najwyższym szczeblu rozrywek. W Polsce będzie startować na najniższym szczeblu. Czy to krok wstecz?
W ogóle sport żużlowy w Polsce ma zupełnie inny status niż tutaj, co jest krokiem we właściwym kierunku. Dla nas i naszych zawodników istnieją tylko korzyści.
Jak dalej zauważył Frank między naszymi ligami są pewne istotne różnice.
Jeśli nie wejdziesz do finału w pięcioosobowej Bundeslidze, to masz tylko cztery wyścigi ligowe w sezonie. W drugiej lidze polskiej nasza drużyna weźmie udział w 14 spotkaniach w jednym sezonie, siedmiu na wyjeździe i siedmiu na Heidering, więc coś się będzie działo. Nasz klub zyskuje na popularności, polscy fani chętnie przybędą do Wittstock. Ponadto młodzież jest bardziej zaangażowana, co sprawia, że jestem szczególnie szczęśliwy.
Jaką koncepcję składu ma Frank. Na kim będzie się opierała siła WIttstock?
Chcemy polegać na ludziach z Niemiec i ich talentach. Moją wizją jest ukształtowanie zespołu, który rośnie przez lata. Początki na nowym terenie nie są łatwe, ale szczególnie w wyścigach domowych z pewnością możemy trochę napsuć krwi. Jako stowarzyszenie nie chcemy wrzucać pieniędzy na zagranicznych żużlowców. Nie obchodzi ich, czy pójdą do finału, czy nie. Blokują rozwój talentom naszych zawodników.
Jak się okazuje, miejscowy stadion niemieckiej drużyny spełnia wymagania GKSŻ, więc nie będą potrzebne dodatkowe przedsięwzięcia inwestycyjne.
Heidering spełnia warunki, spełniliśmy wszystkie niezbędne wymagania. Zostało to już potwierdzone przez Polskie Stowarzyszenie.