Koniec roku to zawsze czas podsumowań. Jaki był dla ciebie 2019 rok, czyli twój pierwszy w roli seniora?
Na pewno trudny pod względem mentalnym i organizacyjnym. Nie wszystko układało się tak, jakbym tego chciał. Życie napisało własny scenariusz, ale to już jest za mną. Teraz trafiłem do bardzo dobrego klubu, wróciłem do domu i mam nadzieję, że będzie mi łatwiej.
Z pewnością, gdy otrzymałeś ofertę od Speed Car Motoru, w którym się wychowałeś, w dodatku na starty w PGE Ekstralidze, to długo się nie zastanawiałeś?
Wiadomo, że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Rzeczywiście, gdy pojawiła się taka możliwość, to wszystko uzgodniliśmy dość szybko i cieszę się, że jestem z powrotem w Motorze.
W nadchodzącym sezonie jesteś szykowany na pozycję zawodnika nr 8, czy masz po prostu walczyć o miejsce w składzie?
Przed podpisaniem kontraktu dowiedziałem się, kto w drużynie jest przydzielony do jakiej roli. Na pewno startuje z ciężkiej pozycji i zdaje sobie z tego sprawę. Aczkolwiek, wszystko jest w moich rękach i jak będę w dobrej formie, to chcę być przydatny temu zespołowi. Skupiam się więc na bardzo dobrym przygotowaniu do sezonu. Nie chcę być tylko statystą, tylko pomagać, kiedy będzie taka potrzeba. Podjąłem rękawice i bardzo się cieszę, że tu wróciłem. Teraz trenuje bardzo mocno, żeby nie móc sobie nic zarzucić.
Śledziłeś w minionym sezonie rozgrywki PGE Ekstraligi w roli widza. Czułeś dumę, że skazywane na pożarcie „Koziołki” utrzymały się na kolejny sezon, a cała żużlowa Polska zachwycała się poziomem kibicowania w Lublinie?
Zdecydowanie tak. Jeśli chodzi o otoczkę, to od początku swojej reaktywacji, Motor udowadnia, że wszystko jest w tym klubie na wysokim poziomie. PGE Ekstraliga to tylko potwierdziła. Można powiedzieć, że Lublin wprowadził nowe trendy i odświeżył rozgrywki, zwłaszcza pod względem kibicowskim. A co do wyniku to na pewno było miłe zaskoczenie i fajnie, że to się tak ułożyło, bo wielu dziennikarzy oraz ekspertów skazywało nasz klub na stratę przed sezonem. Ja natomiast mówiłem, że chłopaki zawsze będą walczyć i pokażą na torze „serducho”. I tak było.
A o co będziecie walczyć w najbliższym sezonie?
Biorąc pod uwagę strategię klubu, a także nasze sportowe ambicje jako zawodników, to fajnie byłoby podnosić poprzeczkę z roku na rok coraz wyżej. Wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Z pewnością są czynione wszelkie starania, by zakręcić się w okolicach fazy play-off. Będziemy dawać z siebie wszystko i robić, co w naszej mocy, by tak się stało. Zweryfikuje nas tor.
Szykujesz duże inwestycje sprzętowe na najbliższy sezon?
Oczywiście. PGE Ekstraliga tego wymaga, więc motocykle i silniki są już pozamawiane. Czeka nas dużo pracy, ale trzeba trafić w sprzęt. Wiadomo, że to jest trochę loteria, lecz jestem dobrej myśli. Najbardziej cieszy mnie to, że w najbliższym sezonie będę miał bardzo dobrego mechanika. Mogę się pochwalić, że będę współpracował z Grzegorzem Rempałą, który dołączył do mojego teamu. To bardzo doświadczona osoba, której mi zawsze brakowało. Zazdrościłem chłopakom, którzy mieli taką prawą rękę z ogromną wiedzą w kwestiach sprzętowych. Dzięki swojemu doświadczeniu, takie osoby dużo wnoszą i pomagają w trakcie zawodów, bo czasem można się łatwo pogubić, a mecz mija bardzo szybko. Perspektywa współpracy z Grzegorzem daje mi fajnego, pozytywnego kopniaka.
Do tej pory Grzegorz współpracował z Dawidem Lampartem, więc można powiedzieć, że dobrze się znacie i często się widywaliście w parku maszyn?
Dokładnie. Zawsze mieliśmy fajny kontakt i patrzę z optymizmem na tę współpracę.
II liga pozwoliła ci dobrze odnaleźć się żużlu na poziomie seniorskim? Z wyników nie byłeś zbytnio zadowolony, ale pojechałeś dla Polonii Piła niemal w każdym spotkaniu minionego sezonu. Czujesz, że nabrałeś doświadczenia?
Jeśli chodzi o liczbę startów, to nie pojechałem tylko w ostatnim meczu rozgrywek, bo klub z Piły miał problemy finansowe. Cóż, inaczej sobie to wszystko wyobrażałem, ale podpisałem tam kontrakt i w trakcie sezonu musiałem wiele rzeczy brać na klatę. Początek rozgrywek był ciężki, a w ich trakcie delikatnie zaczęło się poprawiać. Myślę, że gdyby wtedy nie było tylu klubowych problemów i wszystko by normalniej funkcjonowało, to na dobrym, wysokim poziomie jechałbym do końca sezonu. Nie ma jednak co do tego wracać i 2019 rok oddzielam grubą kreską.
Natomiast przyszły rok powinien być dla ciebie wyzwaniem, bo jak dotąd nie miałeś zbyt dużej styczności z PGE Ekstraligą na torze.
Zgadza się. Pojechałem tylko w jednym meczu w barwach Betard Sparty Wrocław jako junior, ale właściwie nie ma o czym mówić. To była bodajże 12 kolejka sezonu. W połowie lipca zostałem o 1 w nocy wrzucony na głęboką wodę. Nie dałem wtedy rady. Ale teraz jestem starszy, mądrzejszy, bardziej doświadczony, więc mam nadzieję, że będzie lepiej.