Zostań naszym Fanem!
ZALOGUJ SIĘ: 
Polecamy
Grand Prix 2020 na żużlu. Kto będzie faworytem?
 13.12.2019 13:38
Miłośnicy żużla z wypiekami na twarzy oczekują startu kolejnego sezonu PGE Ekstraligi, ale i następnej edycji batalii o tytuł Indywidualnego Mistrza Świata. Miana czempiona globu będzie bronić Bartosz Zmarzlik. Jego fani bardzo by chcieli, by powtórzył sukces z tego roku, ale łatwo o to na pewno nie będzie.

Grand Prix 2020 - terminarz

 

Cykl Speedway Grand Prix 2020 będzie się składać z dziesięciu rund. Walka o cenny tytuł rozpocznie się 16 maja na PGE Narodowym w Warszawie. Później uczestników Indywidualnych Mistrzostw Świata czekają rundy w niemieckim Teterow (30 maja), czeskiej Pradze (13 czerwca), walijskim Cardiff (18 lipca) czy szwedzkim Hallstavik (25 lipca). Po tych zawodach będziemy na półmetku rywalizacji.

 

Następnie znów przeniesiemy się do Polski, by oglądać zmagania najlepszych zawodników globu na wrocławskim Stadionie Olimpijskim. Kolejne odsłony batalii o tytuł czempiona globu odbędą się w szwedzkiej Malilli (15 sierpnia), rosyjskim Togliatti (29 sierpnia) i duńskim Vojens (12 września). Rywalizację zwieńczy turniej na toruńskiej Motoarenie, gdzie oficjalnie poznamy Indywidualnego Mistrza Świata 2020.

 

Bartosz Zmarzlik faworytem ekspertów

 

W tym sezonie po ten prestiżowy tytuł sięgnął Bartosz Zmarzlik, choć do samego końca straszył go Leon Madsen. Groźny był również Emil Sajfutdinow. Ostatecznie ci trzej zawodnicy ukończyli cykl na podium. Zmarzlik był pierwszy, Duńczyk musiał zadowolić się wicemistrzostwem, a Rosjaninowi przypadło trzecie miejsce. Tuż za „pudłem” uplasował się Szwed Fredrik Lindgren.

 

Ciekawie działo się na pozostałych lokatach. Do samego końca o utrzymanie w cyklu Grand Prix na kolejny rok drżeli reprezentanci Polski Maciej Janowski oraz Patryk Dudek. Finalnie obydwaj zdołali uplasować się w pierwszej ósemce. Janowski zajął szóste miejsce, a Dudek – ósme, mając zaledwie jeden punkt przewagi nad dziewiątym Matejem Zagarem.

 

Zmagania w 2019 roku to już historia. Teraz myśli kibiców, ekspertów i samych zawodników skupiają się na sezonie 2020. Trwają dywagacje, kto będzie miał największą szansę na zgarnięcie mistrzowskiego tytułu. Póki co faworytem bukmacherów jest Bartosz Zmarzlik. Co zrozumiałe, duże prawdopodobieństwo na odniesienie takiego sukcesu daje się też Leonowi Madsenowi, Emilowi Sajfutdinowowi czy Taiowi Woffindenowi.

 

Zdaniem bukmacherów, bardzo mało prawdopodobne jest, że cykl zakończy się triumfem takich żużlowców jak Antonio Lindbaeck, Max Fricke, Matej Zagar czy Niels Kristian Iversen. Małe szanse daje się też Gregowi Hancockowi, który ma wrócić do rywalizacji o tytuł najlepszego zawodnika świata po rocznej przerwie spowodowanej chorobą małżonki.

 

Miłośnikom sportu żużlowego i nie tylko przypominamy, że bogatą ofertę na żużel ma legalny bukmacher forBET. Teraz nie pozostaje już nic innego, jak dalej czekać na sezon i prowadzić kalkulacje, który zawodnik będzie miał największe predyspozycje do sięgnięcia po miano czempiona globu 2020!

Aleksandra Gucia (za: inf.prasowa)
Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?
TAK NIE
Komentarze (100)
6 lat temu
dziwny artylul
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
Wszyscy twierdzą, że jesteśmy najsłabsi, więc chyba nie. Jeśli mielibyśmy pojechać przeciwko słabszej drużynie, to musielibyśmy walczyć… sami z sobą – wypalił Krzysztof Mrozek, prezes rybnickiego klubu, podczas ogłaszania kalendarza rozrywek, przy okazji telefonicznego połączenia z Marcinem Majewskim w trakcie środowego programu Pod Taśmą Radia Canal.

Sternik PGG ROW-u tradycyjnie wypowiadał się konkretnie i bez owijania w bawełnę. – Nam nie są potrzebni zawodnicy z nazwiskiem. Potrzebujemy takich, co nie klapują gazem. Trzeba go wkręcać, aż się manetka spoci – podkreślał Krzysztof Mrozek.

Oczywiście, trzeba na te zapowiedzi spojrzeć przymrużonym okiem. I wierzyć, że ci, którzy manetkę gazu nawijają z rozsądkiem, również się klubowi z Rybnickiego Okręgu Węglowego przysłużą. Jak choćby Greg Hancock, który, póki co, parafował z klubem umowę bez żadnych zobowiązań. Na dziś nie wiadomo jeszcze, czy wróci do uprawiania sportu, bo sprawą priorytetową są dla czterokrotnego mistrza świata kwestie rodzinne i zmaganie się z nowotworem jego małżonki Jennie oraz matki trójki synów zarazem.

Dodajmy, że Mrozek złożył też ofertę startów Jarosławowi Hampelowi, który w minionym sezonie, pomny bólu i przykrych torowych doświadczeń, jeździł dość zachowawczo. Indywidualny wicemistrz świata z 2010 roku pozostaje na razie zawodnikiem Fogo Unii i być może ten jego status w najbliższym sezonie się nie zmieni. A czy postawa na torze 38-latka stanie się nieco bardziej ofensywna? Pożyjemy, popatrzymy.
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
Jaka jest aktualnie najpopularniejsza piosenka w sejmie?

"NIK nie może przecież wiecznie trwać"
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
Dodatkowym problemem był fakt, że praktycznie wszyscy zawodnicy ówczesnego Get Well Toruń przed sezonem 2019 przechodzi zabiegi i bardzo długo się rehabilitowali. Rune Holta do kwietnia dochodził do siebie po skomplikowanym złamaniu nogi, Niels-Kristian Iversen miał problemy z barkiem, Jason Doyle także był poddawany zabiegom związanymi z wcześniejszymi urazami, a bracia Holderowie przygotowywali się w Australii. W imieniu zespołu o wstrzymanie się z planowaniem zgrupowania wypowiedział się Jason Doyle.

Przykład Apatora pokazuje wszystkim, że organizacja nawet krótkich spotkań w trakcie zimowych przygotowań jest koniecznością. Inna sprawa, że już przy budowaniu drużyny zrobiono błąd, bo praktycznie wszyscy zawodnicy byli rekonwalescentami i można było przewidzieć, że będą mieli problemy z szybkim wskoczeniem na najwyższy poziom.
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
Nie ma żadnych wątpliwości, że drużyna nie była odpowiednio zintegrowana przed sezonem i nie miała okazji spędzić ze sobą dużo czasu przed sezonem. Przy tak stresujących meczach i presji od pierwszego meczu, okazało się być to największym zaniedbaniem, które potem odbiło się na dyspozycji zawodników.

Okazuje się jednak, że toruński klub od początku miał w planach organizację obozu integracyjnego, podczas którego drużyna miałaby okazję lepiej poznać. Problem jednak w tym, że sztab szkoleniowy zmienił plany na prośbę... samych zawodników. Uznano bowiem, że drużyna do kolejnego sezonu przystąpi w praktycznie niezmienionym zestawieniu, więc nie ma sensu na siłę organizować wyjazdu.
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
W minionym sezonie gorzowianie utrzymali się w lidze dopiero po zwycięskich barażach z Arged Malesa TŻ Ostrovią Ostrów Wlkp. W przyszłym roku podobnego rozczarowania kibice drużynie raczej by nie wybaczyli. - Nie ma co dużo mówić o celach na sezon 2020, ale oczywistym jest, że jako klub w ostatnich latach sami zawiesiliśmy sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Każdy brak awansu do play offów, a zdarzyło nam się to tylko w 2015 i 2019 roku, traktowany jest jak porażka. Dlatego pierwsze zadanie na przyszły sezon jest właśnie takie - dotrzyjmy do pierwszej czwórki, a potem zobaczymy. Na pewno mamy podstawy ku temu by wierzyć w play offy. Wymieniliśmy najsłabsze ogniwo, czyli Petera Kildemanda na Nielsa Kristiana Iversena, a na dodatek każdego z naszych zawodników, zwłaszcza Krzysztofa Kasprzaka, stać indywidualnie na lepszy sezon, niż ten tegoroczny - zakończył trener gorzowskiej ekipy.
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
Terminarz jest, jaki jest. Nie ma co wybrzydzać. Jak wygramy dwa z tych pierwszych czterech meczów, to będzie fajnie. Jak więcej, to będzie super. Jestem jednak umiarkowanym optymistą i wierzę, że będzie dobrze. Zresztą jeśli marzymy o play offach, to nie ma innego wyjścia. Musimy od razu zaatakować, od pierwszej kolejki - stwierdził trener gorzowian, Stanisław Chomski.

- W zeszłym sezonie jako jedynym udało nam się pokonać zespół z Leszna i na tym będziemy budować swój optymizm przed inauguracją. Pierwsze wyjazdy na pewno mamy trudne. Zresztą w PGE Ekstralidze nie ma łatwych meczów. Wystarczy, że do zespołu PGG ROW-u Rybnik dołączy Greg Hancock, a znacząco zmieni się wartość tej drużyny. Pełnych trybun w Lublinie i Rybniku się nie boimy. Zawodnicy lubią jeździć w takich warunkach. Bardziej możemy się obawiać tego, jak będą się zachowywały tamtejsze tory. Starty na mniej znanych obiektach na samym początku rozgrywek nie są najkorzystniejsze. Gdy sezon się rozkręca, to tych informacji o danym torze można zebrać więcej, zawodnicy przekazują sobie pewne obserwacje. Potem mecz z Częstochową, który też nie będzie łatwy. W tym roku męczyliśmy się z nimi bardzo, ostatecznie ratując remis, ale pamiętajmy, że przyjedzie do nas znacznie silniejszy zespół. Na pewno każde spotkanie musimy potraktować oddzielnie i przygotować się do niego na sto procent. Dobre wejście w sezon może się okazać bardzo ważne - ocenił Chomski.
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
Oczywiście wiadomo, że tytuły nie jadą. Nie liczy się to co było, ale to co jest. Jestem jednak przekonany, że Troy nie tylko może wywalczyć sobie miejsce w składzie, ale być w nim kluczowym zawodnikiem - ocenił Mikołajczak.

Australijczyk na razie skupia się na tym, żeby jak najlepiej przygotować się do nowych rozgrywek. Nie planuje zimą wybrać się do Australii. Pracuje nad formą w Wielkiej Brytanii pod okiem trenera przygotowania fizycznego. Silniki wciąż będzie mu dostarczał Peter Johns, przy czym będzie też miał jeden od innego tunera. Decyzja od którego, jeszcze nie została podjęta.

Co ciekawe atutem Batchelora w walce o skład mogą się okazać nowe jednostki napędowe z limiterami obrotów. Zdaniem tunerów niektórzy zawodnicy, zwłaszcza ci odkręcający na starcie pełną manetkę gazu, mogą mieć przez to problemy. - Troya ta zmiana w ogóle nie dotknie, bo on na starcie prawie w ogóle gazu nie kręci - zdradził Mikołajczak.
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
Jeżeli już fani widzą jakąś alternatywę, to jest nią najczęściej ambitny Siergiej Łogaczew. Niewielu natomiast wierzy w to, że miejsce w rybnickiej drużynie wywalczy sobie 32-letni Troy Batchelor. - Trochę mnie to dziwi, bo przecież, nie licząc Hancocka, jest to najbardziej doświadczony zawodnik rybnickiego zespołu - stwierdził wieloletni mechanik Australijczyka, Robert Mikołajczak.

Faktycznie. Pod względem osiągnięć tylko Amerykanin - czterokrotny indywidualny mistrz świata - może czuć się bardziej utytułowanym żużlowcem niż Batchelor. Australijczyk z reprezentacją kraju aż 4 razy sięgał po medale w drużynowym Pucharze Świata (2 srebrne i 2 brązowe medale). Ponadto dwa pełne sezony przejeździł w cyklu Grand Prix, dwa razy w tym czasie stając na podium i zajmując ostatecznie dziewiąte (sezon 2014) oraz dwunaste miejsce (sezon 2015) w klasyfikacji generalnej. Jest też dwukrotnym drużynowym mistrzem Polski w barwach leszczyńskiej Unii (2007 i 2010) i dwukrotnym mistrzem Anglii ze Swindon Robins.
  Lubię
  Nie lubię
6 lat temu
Witam
  Lubię
  Nie lubię
© 2002-2025 Zuzelend.com