Zawodnik rozumie powagę sytuacji. Do serca wziął sobie słowa rządu aby nie wychodzić niepotrzebnie na zewnątrz i ograniczyć kontakty z ludźmi do minimum. Sam też o to apeluje powołując się na nienajlepszą sytuacje w innych krajach, które takich zaleceń nie zastosowały w porę. Nie pozostaje nam nic innego, jak zastosować się do zaleceń władz. Kto nie musi, niech pozostanie w domu. Sam też ograniczyłem do minimum kontakty z innymi osobami. Jestem przezorny i mam respekt do tej epidemii. Widzimy, co się dzieje w Europie. Przerażające jest to, że niektóre kraje lekceważą sytuację. Brytyjczycy zdają się podążać drogą Włochów, a to niczego dobrego nie wróży dla Starego Kontynentu – mówi Rafał Okoniewski.
Epidemia w Polsce dopiero się rozwija. Zakazy mocno ograniczyły możliwości treningowe zawodników. Jak radzi sobie z tym Rafał Okoniewski? Pozostaje mi jedynie pobiegać dla podtrzymania kondycji. To, co wypracowaliśmy zimą od razu nie zginie. Dotąd w sportowej karierze zdarzały mi się przerwy po tym, jak już wyjechaliśmy na tor, ale tylko z powodu niesprzyjającej aury. Z tą sytuacją, z którą się teraz spotykamy, nie da się niczego innego porównać. Jest ekstremalna, ale to od nas samych w dużej mierze zależy, kiedy nastąpi koniec tej epidemii. Przyłączam się do apelu o pozostanie w domach.
Indywidualny tok przygotowań dla żużlowca to żadne novum. W takich chwilach jak ta można czerpać doświadczenie w poprzednich sezonów. Jesteśmy zawodowcami i tak naprawdę mamy indywidualny tok przygotowań. Każdy z nas wie, co ma robić. Doskonale zdajemy sobie sprawę, że nie możemy teraz zaprzestać przygotowań ogólnorozwojowych. Nie można po tak długim okresie przygotowania nic nie robić i czekać bezczynnie na rozwój sytuacji. Trzeba się ruszać i to dla mnie jest naturalne – kończy 40-letni żużlowiec ostrowskiego klubu.