25 marca premierę miała polska wersja autobiografii Taia Woffindena "Bez hamulców".
Jest to lektura obowiązkowa dla każdego fana czarnego sportu. Nie tylko dlatego, że pokazuje trzykrotnego Indywidualnego Mistrza Świata jakiego do tej pory niemal nikt nie znał, ale również dla doskonałego przełożenia jej na język polski.
Poniżej przedstawiamy wywiad z Tomaszem Jastrzębskim, tłumaczem "Bez Hamulców", a także byłym redaktorem naszego portalu.
- Jesteśmy po premierze polskiej wersji "Bez hamulców" - autobiografii Taia Woffindena. Nie każdy czytający wie, że to waśnie dzięki Tobie może czytać tą książkę w języku polskim. Powiedz mi jak doszło do tego że to właśnie Ty zostałeś wybrany do przetłumaczenia tej książki?
- Trochę dzięki odwadze, trochę dzięki szczęściu. Pod koniec lipca w internecie, pojawiło się info, że we wrześniu ukazuje się biografia Woffindena. Ktoś oznaczył pod tym wydawnictwo SQN. Napisałem do wydawnictwa, przedstawiłem się jako tłumacz, kibic żużla. Odpowiedź przyszła po miesiącu. Dostałem fragment na próbkę. Wyszło fajnie, więc wkrótce doszliśmy do porozumienia w sprawie całości.
- Powiedz czy znajomość dyscypliny pomogła Ci w tłumaczeniu?
- No jasne. Wiesz, żużel ma ten swój specyficzny vibe, swój klimat i milion reguł, które w każdym kraju wyglądają zupełnie inaczej. Weź na przykład tę tabelkę ze statystykami z końca książki. Redaktor z wydawnictwa spojrzał w te średnie i coś mu nie pasowało. Dzielenie liczby punktów przez liczbę biegów nijak nie dawało mu tej średniej z tabeli. A chodziło o to, że autor książki policzył te średnie tak, jak się liczy angielski KSM, który jest ciut skomplikowany. W związku z tym zdecydowałem się pozamieniać te średnie na "nasze", żeby polski czytelnik nie miał z tym problemu.
A poza tym, wyobraź sobie że ktoś kompletnie nieznający żużla musi podejść do opowieści o Włókniarzu, której nie rozumieją nawet w Częstochowie.
- Jako, że jesteś kibicem żużla powiedz czy po pracy nad tą biografią czy zmieniło się Twoje postrzeganie Taia Woffindena?
- Woffindena zawsze doceniałem za osobowość. Chyba prawie nikt ze światowego topu nie miał na tyle jaj, żeby przed sezonem powiedzieć głośno: będę w tym roku mistrzem świata. Dostało mu się za to po głowie, że arogant, ale umówmy się - takich zawodników chce się oglądać. Pokora i kultura w sporcie są ważne, ale czasami czuję przesyt tą starannie kalkulowaną dyplomacją. Przydałoby nam się jeszcze paru Woffindenów i Pedersenów.
- Czy konsultowaliście jakieś kwestie bezpośrednio z Woffindenem lub chociażby z autorem biografii Peterem Oakes?
- Nie, nie było potrzeby.
- Miałeś okazje wcześniej czytaś jakieś inne żużlowe pozycje?
- Oczywiście była czytana klasyka: Cieślak i Gollob, a przy okazji Woffindena sprawdziłem sobie jeszcze biografię Leigh Adamsa i Barry'ego Briggsa. Póki co z całej tej grupki najlepszy był Briggs, ale pewnie nikogo w Polsce nie zainteresuje.
- No właśnie. Kusi Cię jakiś kolejny żużlowy tytuł do przetłumaczenia? Wiem bo kilkukrotnie rozmawialiśmy o tym, że przymierzałeś się do biografii Ivana Maugera?
- Pewnie, że kusi, ale też niewiele jest do tłumaczenia. W poprzednim pytaniu wymieniliśmy chyba wszystko, jeśli chodzi o takie bardziej znane nazwiska. Z tego grona chyba tylko Adams miałby szansę sprzedać się w Polsce.
- Czy praca nad tłumaczeniem była opłacalnym biznesem, czy traktowałeś to może jako nowe doświadczenie powiązane z fascynacją, sympatią do tej dyscypliny sportu?
- Miałem masę radochy z tego zlecenia. Zgłosiłem się do wydawnictwa jako tłumacz bez żadnego doświadczenia z książkami, do tej pory siedziałem raczej w różnych dokumentach. Nawet nie spodziewałem się, że w ogóle mi odpiszą, więc byłem niezwykle szczęśliwy, kiedy podpisałem zlecenie na tłumaczenie. Bawiłem się przy tym świetnie i godziwie zarobiłem.
- Z innej beczki. Jesteś współtwórcą Awangardy Żużlowej na niezwykle popularnym portalu społecznościowym facebook. Możesz coś więcej o niej opowiedzieć, a nawet ją zareklamować?
- Awangarda powstała, by czaić się za waszymi plecami jak plecak Jacka Gajewskiego, a dodatkowo chcemy przywrócić Chrisowi Harrisowi należny mu szacunek.
- Nie myślałeś nad tym aby napisać biografię Chrisa Harrisa, którego przecież tak mocno czcicie na Awangarzie?
- Pewnie, że tak. Chris, jeśli to czytasz - w razie czego wal śmiało. Biorę bigmaka i jestem u Ciebie!
- Zmierzając do końca. Jak uważasz? Czy w tym roku jeszcze będziesz emocjonował się meczami ligowymi swojego Motoru Lublin?
- Oczywiście! O ile Ekstraliga nie pokasuje wszystkich z youtube'a (śmiech).
- A tak na poważnie. Czy poradzimy sobie z koronawirusem?
- Kiedyś na pewno, ale trudno jest mi się wypowiadać, kiedy to nastąpi. Osobiście jestem zdania, że na powrót do jako-takiej normalności poczekamy jeszcze kilka dobrych miesięcy, choć oczywiście chciałbym się mylić.
- Czyli widzisz szanse na zdobicie autografu do książki od Taia Woffidnena, jeszcze w tym sezonie?
- Oby.
- Tomku serdecznie dziękuję za wywiad, życząc Ci wszystkiego najlepszego na święta, a także dużo zdrowia.
- Pozdrawiam ZUZELEND, w serduszku na zawsze!