Najlepszy żużlowiec globu wraz kolegami ze swojego macierzystego klubu – Moje Bermudy Stali Gorzów – od minionej niedzieli przebywa na hiszpańskiej wyspie, gdzie przygotowuje się do nadchodzących rozgrywek żużlowych. Rozgrywek, w których ponownie będzie walczyć o złoty medal indywidualnych Mistrzostw Świata.
– Czas na Teneryfie bardzo szybko mija. Chyba nawet zbyt szybko – śmieje się Bartosz Zmarzlik. – Jestem fanem Wysp Kanaryjskich. Uwielbiam ten klimat i śródziemnomorską kuchnię, a miejsce, w którym mieszkamy, jest ładne. Najważniejsze jest jednak to, że nie próżnujemy. Trenujemy na sto procent – dodaje.
Pobyt Stalowców u podnóży wulkanu Teide jest urozmaicony, aczkolwiek jego pierwsza część dla Bartosza Zmarzlika upłynęła pod znakiem „wycieczek” rowerowych.
– Na Teneryfie byłem już wcześniej, ale pierwszy raz mam ze sobą rower i jestem oczarowany. Poznaję wyspę z zupełnie innej strony. Są tutaj naprawdę fantastyczne szlaki – dodaje zawodnik ORLEN Teamu. – W poniedziałek na rowerze spędziłem cztery godziny, a we wtorek na trasę wyjechaliśmy szybciej, zaraz po śniadaniu i „noga podawała" przez ponad pięć godzin – dodaje mistrz świata.
Kto był na Teneryfie, ten zapewne poruszał się serpentynowymi podjazdami na wyższe partie Pico Del Teide. Na takich trasach Zmarzlik czuje się jak ryba w wodzie.
– Lubię jazdę na rowerze. Wiem, że taki trening dobrze mi służy, a te przewyższenia i pionowe podjazdy są fantastyczne. Co ciekawe, jedną z moich tras zaproponował Robert Kubica. Robert był tutaj wiele razy i polecił mi ten szlak – zarówno pod kątem treningowym, jak i widokowym. Wyruszyliśmy z Puerto Santiago, gdzie mieszkamy, przez Santiago del Teide i Masce. Następnie zjechaliśmy w kierunku Buenavista del Norte, a stamtąd na wschód wyspy. Zawróciliśmy w Las Cruces i jeszcze raz, przejeżdżając przez Santiago del Teide, wróciliśmy do hotelu. Pokonaliśmy ponad osiemdziesiąt kilometrów, a przewyższenia na trasie sięgały ponad dwa i pół tysiąca metrów. Było idealnie – podkreśla zawodnik.
Codzienne zajęcia rowerowe zawodnik ORLEN Teamu przeplata ćwiczeniami ogólnorozwojowymi, a także atrakcjami mającymi na celu scalić grupę zawodników gorzowskiej drużyny. We wtorek żużlowcy udali się na tor kartingowy, natomiast w środę cały zespół szalał na motocrossach. – Plany na kolejne dni również mamy bardzo ambitne, więc to nie jest koniec. Moim indywidualnym planem jest natomiast wjazd rowerem na wulkan Teide – dodaje Zmarzlik.
Nie wszystko układa się jednak po myśli mistrza świata. We znaki daje mu się palące słońce Teneryfy. – Już pierwszego dnia moja opalenizna wyglądała jak biało-czerwona flaga. Nie spodziewałem się tego, że nawet teraz słońce jest tutaj aż tak mocne. Kupiłem więc krem i smaruję się nim kilka razy dziennie – śmieje się Bartosz Zmarzlik, wskazując na swoje przedramię.