Nasz nowy zawodnik Marcel Krzykowski, to jedyny wychowanek Śląska Świętochłowice, który podpisał kontrakt z zespołem ligowym. Od lat nie ma profesjonalnego żużla w tym mieście, jednak pasjonaci klubu z tego miasta się nie poddają.
Śląsk Świętochłowice w lidze występował w latach 1953-2002, z roczną przerwą w 1997 roku. Klub największe sukcesy osiągał na przełomie lat 60-ych i 70-ych, kiedy zdobył trzy srebrne i brązowy medal. Niestety od 2003 roku nie ma tam ligowego żużla. W 2014 roku pasjonaci żużla z tego miasta podjęli się próby reaktywacji tego sportu, niestety ze względów infrastrukturalnych nie można tam teraz organizować nawet treningów.
Jak to więc możliwe, że w takich warunkach Marcel Krzykowski zdał licencję? - Jeszcze nie tak dawno był w Świętochłowicach czynny tor, dzięki czemu miałem okazję rozpocząć swoją przygodę z żużlem. Dosyć długo jeździłem na speedrowerze, postanowiłem jednak w pełni skupić się na żużlu, dzięki czemu dziś jestem zawodnikiem. Na pewno duża w tym zasługa trenera Krzysztofa Basa i mojego taty - powiedział Marcel Krzykowski.
Nasz nowy zawodnik podpisał kontrakt kontrakt na takich warunkach, które determinują jego rozwój. - Oferta w Gdańska była najkorzystniejsza właśnie w perspektywie długofalowego rozwoju. Miałem dość duży wybór, a w grę wchodziły starty zarówno w pierwszej i drugiej lidze, jak i w Ekstralidze U-24. Zdecydowałem się przyjąć propozycję z Wybrzeża - zaznaczył.
Patrząc na obecne zasady, kluby z eWinner 1. Ligi nie mają wielu argumentów w rozmowach z juniorami. Ci startujący w PGE Ekstralidze mogą jeździć jako goście w 2. Lidze Żużlowej, a w najniższej klasie rozgrywkowej mogą jeździć dodatkowo obcokrajowcy. - Ja nie skupiam się na tym mocno. Interesuje mnie przede wszystkim liga, w której będę jeździć - podsumował Krzykowski.