Kibice twierdzą, że wszystko w rybnickim klubie zaczęło się psuć od afery dopingowej z Grigorijem Łagutą. Czy dziś postąpiłby Pan w ten sprawie dokładnie tak samo? Znów stanął murem za zawodnikiem czy rozegrałby Pan to inaczej?
Kibice mają w tym temacie dużo racji. W 2017 drużyna była zbilansowana, zawodnicy zostali dobrani charakterologicznie, jechaliśmy dobrze. Moim zdaniem pewne miejsce w środku tabeli, aż tu Wojtek Stępniewski zadzwonił i zapytał, czy stoję, czy siedzę, bo ma dla mnie porażającą informację: jeden z twoich zawodników był na dopingu. Wojtek zrobił mi fajny prezent, bo akurat zadzwonił w dniu moich urodzin. Od tego dnia wszystko się rozwaliło w drobny mak. W tym czasie, na tyle ile mogłem, zaangażowałem się w pomoc przede wszystkim zawodnikowi, a pośrednio przecież też klubowi. Nie wiem, czy teraz, w podobnej sytuacji zachowałbym się tak samo. Każda sytuacja jest inna. To zależy od zawodnika oraz potencjalnej korzyści dla klubu. W tym miejscu muszę definitywnie zdementować zarzuty kibiców w moją stronę, że nie zabezpieczyłem się odpowiednio w stosunku do dalszej jazdy Grigorija w Rybniku. W dokumentacji sprawy dyscyplinarnej Grigorija, która jest w POLADA, a przecież kopie tych dokumentów otrzymywał również pełnomocnik PZM/EŻ Sp. z o.o. jest podpisane przez niego w towarzystwie jego Pełnomocnika Pana Klimczyka zobowiązanie do startów w rybnickim klubie po zakończeniu karencji do końca sezonu 2020 r. Dla mnie to już historia. Nie ma do czego wracać. Griszy życzę samych trójek na torze. Wybaczyłem, ale nie zapomniałem.
Poza słynnym hasłem "Mrozek out" najczęściej powtarzanym hasłem jest "gdzie te pieniądze, które ROW-owi miał zapłacić Łaguta"?
Dżentelmeni nie rozmawiają o pieniądzach. Nie mam też zwyczaju komentować haseł kibiców. Każdy kibic może skomentować wszystko, do momentu, aż nie przekracza pewnej umownej linii. Nasze społeczeństwo ma taką naturę, że najlepiej im wychodzą rozmowy o pieniądzach … tyle że cudzych. Temat odszkodowania od każdego potencjalnego zawodnika, który odbywa czy też odbył karencję, jest tematem trudnym do wyegzekwowania. Powinno się to robić z powództwa cywilnego w sądzie powszechnym, ale sądy odsyłają do trybunałów związkowych. Sprawy się toczą latami. Klub musi wpłacić w pieniądzu kaucję osiem procent kwoty, o którą pozywa. Te pieniądze są zamrożone na lata. Po latach batalii sądowych ma wyrok, który może powiesić na ścianie w budynku klubowym, bo zawodnik prawdopodobnie zakończył karierę i wrócił do domu na drugi koniec świata. Pyrrusowe zwycięstwo. Konkludując: hasło „Mrozek out” propaguje przede wszystkim na swoich social mediach pewna mała grupka niezadowolonych kibiców, najczęściej anonimowo. No i nie ma się do czego odnieść, bo jak się gość podpisuje „Johny Walker”, to przecież nie będę tłumaczył butelce, że pisze bzdury. Są też bardziej śmiali, którzy podpisują się z imienia (nawet dwóch) i nazwiska pisząc zza Oceanu. Szkoda tylko, że jak wpuszczałem ich „za free” na balkon na imprezy, które organizowałem, to byłem „cacy” – mogli wtedy oglądać speedway do samej nocy – nie będąc jego sponsorem. Jak się to skończyło, to jestem „be”.
Czy to, że kolejni młodzi zawodnicy z miniżużla uciekają do Włókniarza, nie jest związane z tym, że dostają tam lepsze warunki finansowe? Silniki, zwrot za paliwo na dojazdy?
Może i tak jest. Problem jest jednak w innym miejscu: brak odpowiedniej klauzuli w umowach pomiędzy MKMŻ Rybki Rybnik a zawodnikami mini żużla obligującej ich do kontynuowania kariery w naszym klubie. Wielokrotnie z mojej strony padało pytanie do zarządu Rybek, czy tworzą klub komercyjny i sprzedają swoich wychowanków poza Rybnik, czy też opierają swoją działalność w główniej mierze na dotacji samorządowej i są zobligowani do przekazywania wszystkich wyszkolonych u siebie zawodników do ROW-u Rybnik. To pytanie pozostaje nadal bez odpowiedzi. Jeśli nic się dalej nie wydarzy, zaczniemy szkolić mini żużlowców w naszym stowarzyszeniu, będąc w ten czas naturalną lokalną konkurencją dla Rybek. Ja każdemu adeptowi proponuję sprzęt klubowy oraz opiekę mechanika. Nie płacę za dojazdy na treningi, bo klubu na to nie stać. Oczywiście koszt dojazdu na zawody 250 ccm rozliczam wg modelu 10 litrów ON / 100 km lub tankuję go w klubie.
Czy prawdą jest, że prezes osobiście wydaje żużlowcom na kontraktach amatorskich części z magazynu? Ponoć czasem juniorzy po parę godzin musieli czekać na spray czy oponę?
Tak, to prawda. Prowadzę też kartoteki wydanych części do motocykli żużlowych eksploatowanych przez żużlowców będących na kontraktach amatorskich. To pozwoliło ukrócić rynek wtórny części używanych. Zawodnik przychodzi po kosz sprzęgłowy. Dostaje nowy. Stary wędruje do szkółki lub magazynu części zużytych. Analogicznie jest z oponami. Ludzie mają taką naturę, że jak za coś nie muszą płacić, to o to nie dbają. Moja polityka to zmienia. Zapraszam każdego do mnie do klubu. Wszystko pokażę. Pokażę, jakie są dla finansów klubu oszczędności w temacie „gospodarka częściami do motocykli żużlowych” – co warto podkreślić przy mniejszej ilości defektów i większej liczbie zawodów i jednostek szkoleniowych w skali sezonu.
Jakie warunki dostają młodzieżowcy na kontraktach amatorskich i jak to potem jest realizowane w praktyce? Ponoć niektórzy w tym sezonie nie dostali nawet obiecanych kontraktem dwóch silników, nie mieli też opieki klubowego mechanika?
Każdy podpisuje z klubem indywidualny kontrakt i wszystko, co w nim jest napisane, jest zrealizowane. Nie mam zamiaru odnosić się do haseł typu „ponoć”. Proszę zadać pytanie w tym temacie Pawłowi Trześniewskiemu lub Kacprowi Tkoczowi. A ci „niektórzy” nie potrafili pomimo zdanej licencji „Ż” płynnie przejechać czterech kółek. Po czym całą winę zwalali na klub dokładnie na sprzęt klubowy i dokonywali zakupu tzw. „prywatnych motocykli”, będą niemal pewnym, że od tego momentu zaczną z wszystkimi wygrywać. A tu dalej lipa. Ci, co mieli większy tupet, zajmowali się przekładaniem części z motocykli klubowych do prywatnych, co jakiś czas dodatkowo prosząc o remont kapitalny swojego prywatnego motocykla. Na koniec – oczywiście wszystkiemu winny był, jest i zawsze będzie Mrozek.