Zawodnicy ROW-u Rybnik szykują się do sezonu pod okiem trenera Patryka, który wkrótce powinien dołączyć do specjalnej jednostki komandosów. Na razie jednak daje wycisk żużlowcom. Wkrótce jedzie z nimi na zgrupowanie do Zakopanego.
Jak pan ocenia zawodników ROW-u. To ludzie z pasją, czy też przyszli do tego sportu dla pieniędzy?
TRENER ROW-U: Jestem z nimi od grudnia, wciąż uczymy się siebie nawzajem. Za wcześnie, by odpowiadać na takie pytania.
To co pan może powiedzieć?
Że wywodzę się z miejsca, gdzie żużla nie było, ale trochę popytałem, trochę poczytałem i dobrałem trening tak, by zawodnicy byli dobrze przygotowani do sezonu. Dotąd współpracowałem głównie z młodzieżówką. Słyszałem, że ROW zrobił ciekawe zakupy wśród seniorów, ale oni są rozsiani po Polsce, a nawet powiedziałbym, że po Europie. Na razie dwóch się u mnie na zajęciach zjawiło. I przyznam, że od razu dało się zauważyć różnicę między nimi i tymi młodymi. Ci dojrzali interesują się, o dużo spraw pytają. Wkrótce jedziemy na obóz do Zakopanego. Tam się lepiej poznamy.
A taki wyjazd, to coś da?
Tak, bo oprócz spraw motorycznych ważna jest też integracja. Żużel to jest niby sport indywidualny, ale jednak zespołowy. Każdy pracuje na swój wynik, bo to się przekłada na pieniądze. Jeśli jednak nie będą grać razem jako drużyna, to nie będą wygrywać i nie będzie kasy. W Zakopanem zrobimy dwie pieczenie na jednym ogniu.
Młodym daje pan wycisk?
Ci młodzi, to dwóch trzynastolatków, reszta ma 15 i 16 lat. Niektórzy są dojrzałymi młodzieżowymi sportowcami, którzy na sto procent podchodzą do tego, co lubią. Ja im jednak niczego nie narzucam, ja im tylko daję możliwość rozwoju. Chcę w nich zaszczepić bakcyla do zdrowego stylu życia. Golloba czy Holty nikt nie zmuszał. Oni wiedzieli, że muszą tyrać, żeby zostać mistrzami. Z niewolnika nie ma pracownika, więc ja próbuję bardzo delikatnie im coś przekazać i pomóc. Prezes mnie podkręca, że już, że mają być zabijakami, ale na razie chcę w nich zaszczepić taką chęć do sportu.
Czyli to nie jest szkoła życia?
Ja jestem od 24 lat w sporcie. Od szóstego roku życia. Pamiętam swoje stany, pamiętam jakie myśli miałem i jak ja sam byłem prowadzony. Kiedy widzę po minie, że komuś jest ciężko, to odpuszczam. Wiem, kiedy trzeba. Jak osoba zmotywowana ma grymas, to nic na siłę. Żeby nie straciła chęci do łamania kolejnych barier. Wracamy do zadania, kiedy wiem, że ta osoba jest gotowa na pokonanie bariery.
Co jeszcze daje taki motoryczny trening?
Na tych zajęciach walczymy też o większą pewność siebie. Ja od małego trenuję sporty walki. Karate Kyokushin uczy pokory, nie agresji. Nie trzeba ani tą pokorą, ani pewnością siebie emanować. Trzeba być jednak pewnym siebie i pełnym pokory, wtedy, kiedy jest taka potrzeba. To chcę w nich zaszczepić. Chcę, żeby w tym najważniejszym momencie nie spanikowali, żeby zachowali się jak prawdziwi faceci.
Prezes mówi o panu komandos.
Kandydat na komandosa. W marcu mam zaproszenie do jednostki ma dokończenie sprawdzianów. Nie zaliczyłem jedynie zadania z mapą, bo wszystko inne przeszedłem. Bycie komandosem, to moje marzenie z dzieciństwa.