Zostań naszym Fanem!
ZALOGUJ SIĘ: 
Polecamy
Viktor Trofimov - Od żużla nie było odwrotu
 04.02.2022 14:23
Viktor Trofimov: Od żużla nie było odwrotu

Kultywujesz rodzinne tradycje. Dziadek Wiktor i tata Wołodymyr też ścigali się na żużlu, byli reprezentantami Związku Radzieckiego. Uważasz, że istnieje coś takiego jak żużlowe geny?

Coś w tym jest, że jesteśmy żużlową rodziną. Dziadek zmarł dokładnie w dniu, w którym obchodziłem 14. urodziny. Nie pamiętam go z toru. W ostatnich latach życia był bardzo chory, ale był prawdziwym twardzielem. Jako zawodnik miał m.in. złamany kręg. Nie było wtedy dostępu do lekarzy czy fizjoterapeutów. Przez cały rok leżał na płasko, a moja świętej pamięci babcia karmiła go przez rurki. Dziadek był na tyle mocnym człowiekiem, że w końcu podniósł się na nogi i zdążył jeszcze zostać mistrzem Związku Radzieckiego. Niestety, to wszystko odbiło się jednak na jego zdrowiu. Już jako 60-latek mocno chorował. To wszystko nie zniechęciło nas jednak do żużla. Ani mnie, ani taty.

 

Porównujesz się czasem do taty albo dziadka? Próbujesz być lepszym żużlowcem od nich?

Chcę aby dziadek cieszył się i był dumny ze mnie gdzieś z góry, a tata tu na Ziemi. Ja nie myślę o tym, aby porównywać się z nimi. Natomiast tata bardzo mnie wspiera, abym mógł osiągnąć więcej niż oni. Zawsze powtarza, że ma nadzieję, że nasza praca nie pójdzie na marne i będę tym najlepszym Trofimovem.

 

To była naturalna kolej rzeczy, że trafiłeś do żużla?

Jak każdy dzieciak lubiłem grać w piłkę, w hokeja, w zasadzie wszystko jedno. Po prostu chciałem uprawiać sport. Kiedy jednak pierwszy raz przejechałem się motocyklem motocrossowym, wkręciłem się od razu i nie było odwrotu. Motocykl, motocykl, motocykl i nic innego. Później trafiłem do żużla. Treningi, zawody… dziś nie wyobrażam sobie bez tego życia.

 

W Polsce pojawiłeś się za sprawą Romana Jankowskiego, który ścigał się z tatą. Jak wspominasz początki w Lesznie?

To był trudny okres. Moja rodzina nie jest jakaś bogata, a żużel już wtedy generował spore koszty. Trzeba było mnie przywieźć, musieliśmy gdzieś spać, musieliśmy jeść, trzeba było przygotować motocykle. Rodzice zapewnili mi wszystko. Kupowali motocykle, oleje, smary itd. To wszystko pochłaniało bardzo dużo pieniędzy. Do Leszna mieliśmy jakieś 800 kilometrów. Gdy tata miał zagraniczne zawody na długim torze, zawsze zabierał mój motocykl i w drodze powrotnej dzwoniliśmy do trenera Jankowskiego. Jeśli był zaplanowany trening, zostawaliśmy w Lesznie na kilka dni i trenowałem. Później wracaliśmy do Równego.



Twoja prababcia pochodziła z Polski. Znałeś wcześniej język, czy nauczyłeś się go dopiero po przyjeździe?

Nauczyłem się go mieszkając w Polsce. Wziąłem do ręki samouczek, rozmawiałem, słuchałem i sam się nauczyłem. Nie miałem żadnych lekcji, ani nic z tych rzeczy.

 

W 2017 roku otrzymałeś polskie obywatelstwo.  Jak przebiegał cały proces i co wtedy czułeś? Zastanawiałeś się kiedyś na ile czujesz się Ukraińcem, a na ile Polakiem?
 
W zasadzie nie mogę o tym zbyt wiele powiedzieć, bo nie ma o czym. Moja mama dostała obywatelstwo, a mi jako niepełnoletniemu, przyznano je z automatu jakiś miesiąc później. Kim się czuję? Jestem tym, kim jestem. Mieszkam na co dzień w Polsce i na razie nie planuję wracać na Ukrainę na stałe. Przyjeżdżam tam za to chętnie poza sezonem.   

 

Do Gdańska trafiasz jako zawodnik, który się w tańcu nie… szczypie. Uchodzisz za walczaka, który "gryzie" tor  i nigdy nie odpuszcza i takie też są oczekiwania wobec Ciebie w Wybrzeżu. Jak do tego podchodzisz?

No cóż, sam zapracowałem sobie na taką opinię. Ja nie chcę mielić jęzorem, wolę przemawiać tym, co zaprezentuję na torze. Cieszę się, że trafiłem do Gdańska. Jestem bardzo wdzięczny naszemu menedżerowi Erykowi Jóźwiakowi. Bardzo chciał mnie w zespole i dał mi to odczuć. To jest bardzo motywujące, gdy czujesz, że klubowi naprawdę zależy na tym, abyś to ty zdobywał dla niego punkty.

 

No dobra, to czego boi się taki kozak jak Ty?

Życie jest jedno i nie ma czego się bać, ze wszystkim trzeba sobie radzić. Nie, jest jedna rzecz… boję się węży. Pamiętam, gdy jako dziecko pojechałem na wieś do babci. Razem z kuzynem pojechaliśmy rowerami na jagody do lasu.  Trafiliśmy na węża i tak się wystraszyliśmy, że do dziś mam jakiś uraz do gadów. Nie boję się za to pająków.

 

Ja na przykład boję się wysokości. Za nic w świecie nie skoczyłbym na bungee albo ze spadochronem…

Ja bardzo chętnie wyskoczyłbym z samolotu albo czegoś bardzo, bardzo wysokiego. Jeśli przydarzy w moim życiu okazja, na pewno skorzystam. Lubię ekstremalne rzeczy!

 

Wróćmy jeszcze do tej walecznej jazdy.  W minionym sezonie Twoje akcje wzbudziły sporo kontrowersji. Po kolizji z Nielsem Kristianem Iversenem w meczu ROW Rybnik – Unia Tarnów dostałeś żółtą kartkę, a Nicolai Klindt nazwał cię na Twitterze - i to wcale nie żartobliwie - wariatem. Mocnych słów nie szczędzono ci także po sytuacji z Jewgienijem Sajdullinem w wyjazdowym meczu z Polonią Bydgoszcz. Co myślisz o tym wszystkim?

Ten co ocenia, zawsze wie lepiej. Nie jestem jeźdźcem bez głowy, nie atakuję "na pałę". Jeśli zdecydowałem się na coś, pomyślałem o tym wcześniej, już na poprzednim łuku albo okrążenie, dwa, trzy wstecz. To nie jest tak, że zamykam oczy, wjeżdżam, a potem myślę: "uff, dobrze że wyjechałem z tego w jednym kawałku". Sytuacja z Iversenem? Nie uderzyłem go. Gdy wchodziliśmy w łuk, widział że poszerzam tor jazdy i nie zostawię mu miejsca. Każdy zawodnik zdaje sobie sprawę, że tutaj nikt się nie bawi. Na nagraniu widziałem, że Niels zahaczył hakiem o końcówkę dmuchanej bandy i przez to się wywrócił. Czasami nawet w telewizji, zanim nie zobaczymy powtórki na zbliżeniach, wydaje się, że ktoś kogoś uderzył motocyklem czy łokciem, a wcale tak nie było.

 

Jak wyglądają później relacje zawodników, którzy uczestniczą w kolizji? Rozmawiacie, szukacie kontaktu, a może to co na torze, zostaje na torze? Zdarzyło Ci się, że ktoś cię przepraszał albo odwrotnie?

Miałem wiele przypadków, gdy ktoś wjeżdżał we mnie bez pardonu, a ja doznawałem urazów. Nikt nie podchodził i nie przepraszał. Jeżeli po kontakcie ze mną ktoś się wywróci, podejdę i chociaż zapytam jak się czuje, przeproszę. Jeżeli jednak w nikogo nie wjechałem, nie widzę powodu, aby przepraszać.

 

Jakie będzie Zdunek Wybrzeże w sezonie 2022?

Znam się z kolegami z torów. Na pewno będziemy walecznym zespołem, bo ja nie jestem tu jedynym, który trzyma gaz. Nie ma co mówić o jakichś celach minimum. Na pewno musimy pojechać bardzo dobrze w rundzie zasadniczej, a później wszystko zacznie się od nowa. Najważniejszy jest każdy najbliższy mecz. Trzeba wygrywać wszystko, zwłaszcza u siebie.

 

Co robisz w czasie wolnym od żużla?

Jeżdżę na rowerze, na motocyklu crossowym… Podstawa to poświęcenie czasu ludziom, którzy są mi najbliżsi: rodzinie, narzeczonej. Duża rolę w moim życiu prywatnym odgrywają także sponsorzy, którzy mocno się angażują i nie traktuję ich tylko biznesowo. Spędzamy razem sporo czasu, zwłaszcza poza sezonem, w okresie zimowym.


Zdarza Ci się nudzić?

Raczej nie, ale jeśli już to obejrzę sobie jakiś film.



Co ciekawego ostatnio obejrzałeś?

Dokument o Neymarze Jr. na Netfliksie. Obejrzyj koniecznie, coś jak cykl "Czarny charakter" o żużlowcach tylko rozwinięty z dużym rozmachem. Jego historia jest przedstawiona od samego początku. Opowiada o tym, że pochodzi z biednej rodziny, która nie miała nawet pieniędzy na buty do piłki dla niego. W wieku 21 lat zarobił swój pierwszy milion, nie pamiętam nawet czy w euro, czy w dolarach. Z tymi pieniędzmi zaczął robić dla swojej rodziny wszystko.

 

Neymar to kontrowersyjna postać, ale nie mam wątpliwości, że ci imponuje.

Ludziom wydaje się, że jest dziwny, cwany, zwariowany, ale gość osiągnął wszystko sam, razem z ojcem, z matką. Nikt nie prawa mu dokuczać, że robi coś nie tak, bo jest zawodowcem i światowej klasy piłkarzem. Robi to, co do niego należy. A przecież jego ogląda z trybun nawet 100 tys. osób, nie wspominam o tych, którzy mecze śledzą w telewizji. To jest presja o której my nie mamy nawet pojęcia i myślę, że nie mamy prawa go oceniać.

Beata Burdzy (za: www.wybrzezegdansk.pl)
Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?
TAK NIE
Komentarze (103)
3 lata temu
Konto usunięte
W odpowiedzi na komentarz:
Żydowski rząd nami rządzi ludzie sami się dali zamknąć w domach faktem jest że kluby sportowe idioci również pozamykały stadiony i zabrali mi parę meczy na żywo.
O ho, ho !
Ja myślałem, że pisbolszewicy !
Chociaż masz rację !!!
Większość to jest żydokomuna na czele z K, który ma żydowskie korzenie!
Nie wierzysz ? To przeczytaj sobie o stalinowskich zbrodniarzach....i ich potomkach
  Lubię
  Nie lubię
3 lata temu
Jakieś cyrki też na imprezie gwiazd NHL. Żawodnicy coraz mniej chętnie chcą w tym uczestniczą
  Lubię
  Nie lubię
3 lata temu
W odpowiedzi na komentarz:
gdzie?
Skoki narciarskie. W porównaniu do konkurentek to gorzej niz kiedyś Eddy Orzeł Edwards
  Lubię
  Nie lubię
3 lata temu
Skoczkini Kinga Rajda:
"Źle tu sypiałam, miałam problemy z trafieniem w próg".
- Wykonałaś jakiś postęp w trakcie dwóch ostatnich lat?
- Mentalnie tak, na skoczni nie. "
  Lubię
  Nie lubię
+1
3 lata temu
W odpowiedzi na komentarz:
Podobno Polki leciały daleeekooo
gdzie?
  Lubię
  Nie lubię
3 lata temu
W odpowiedzi na komentarz:
Brała udział w kampanii "noś maskę"
Noś namordnik niektóre pasztety niech noszą.
  Lubię
  Nie lubię
3 lata temu
W odpowiedzi na komentarz:
Żydowski rząd nami rządzi ludzie sami się dali zamknąć w domach faktem jest że kluby sportowe idioci również pozamykały stadiony i zabrali mi parę meczy na żywo.
Brała udział w kampanii "noś maskę"
  Lubię
  Nie lubię
+1
3 lata temu
W odpowiedzi na komentarz:
Mainstream dziennikarski się oburzył bo jakieś dziewczynie przez pozytywny test na covid zabronili jeździć na łyżwach. Gdzie byli jak zwykłym ludziom rok i dwa lata temu zamykali jedyne źródła utrzymania?
Żydowski rząd nami rządzi ludzie sami się dali zamknąć w domach faktem jest że kluby sportowe idioci również pozamykały stadiony i zabrali mi parę meczy na żywo.
  Lubię
  Nie lubię
3 lata temu
W odpowiedzi na komentarz:
Sedno wszystkich żydów krzywych nosów.
Mainstream dziennikarski się oburzył bo jakieś dziewczynie przez pozytywny test na covid zabronili jeździć na łyżwach. Gdzie byli jak zwykłym ludziom rok i dwa lata temu zamykali jedyne źródła utrzymania?
  Lubię
  Nie lubię
+1
3 lata temu
W odpowiedzi na komentarz:
Podobno Polki leciały daleeekooo
One pod okiem Kruczka się cofnęły. Gdy trenował Marcin Bachleda, to jakis rozwój był. Ale trza było dać koledze robotę
  Lubię
  Nie lubię
© 2002-2024 Zuzelend.com