Moja przygoda rozpoczęła się w Świętochłowicach. W wieku 15 lat zapisałem się do tamtejszej szkółki pod nazwą “Skałka”. Trenowałem w Opolu, a także w Rybniku jako świętochłowiczanin ponieważ z czasem na Skałce już nie dało się jeździć. Następnie pojawiłem się w Częstochowie i tutaj też zdałem licencję.
Żużel wcale nie był Twoim pierwszym wyborem, prawda? Wcześniej bardziej skupiony byłeś na piłce nożnej. Co się zmieniło, że ostatecznie postawiłeś na czarny sport?
Można powiedzieć, że trochę przez przypadek. Wybrałem się kiedyś na reaktywację Skałki w Świętochłowicach, dowiedziałem się, że akurat trwa nabór do szkółki. Zawsze interesowałem się tym sportem, ekscytował mnie w jakiś sposób. Postanowiłem więc spróować swoich sił. Wcześniej rzeczywiście grałem w piłkę nożną przez osiem lat. Nigdy jednak nie podchodziłem do tego zbyt poważnie. Gra piłkę była po prostu niezłą zabawą. Jeżeli chodzi o żużel, moje podejście jest zupełnie inne.
Wspomniałeś, że trenowałeś w Świętochłowicach, w Opolu oraz w Rybniku. Jak to się stało, że trafiłeś do Częstochowy?
Przyjechałem kiedyś obejrzeć zawody do Częstochowy. Jeżeli mnie pamięć nie myli było to spotkanie przeciwko Unii Leszno. Po meczu udałem się do parku maszyn, aby zapytać trenera o możliwość zapisania się do szkółki. Zbiegło się to w czasie z kontuzją nadgarstka, która wykluczyła mnie z treningów na jakiś czas. Gdy już doszedłem do siebie, przyjechałem na trening do Częstochowy i jeszcze w tym samym sezonie zdałem tutaj licencję.
No właśnie… trzeba przyznać, że nie masz szczęścia do urazów. Znasz już uczucie połamanych kości i przymusowych przerw. Czy odniesione urazy (nadgarstka, obojczyka) w jakiś sposób wyhamowały Twój rozwój sportowy?
Rzeczywiście nie mam szczęścia. Zdecydowanie kontuzje spowolniły mój rozwój w aspekcie czasowym. Kontuzja ręki ciągnie się za mną aż do teraz. Po solidnym treningu odczuwam ból w nadgarstku. Na szczęście nie przeszkadza mi to w jeździe na motocyklu, ale podczas przygotowań w zimie, bądź po prostu na siłowni już tak. Wykonanie kilkunastu pompek jest dla mnie bolesne.
Przez kilka sezonów z pewnością nabrałeś doświadczenia jeżeli chodzi o jazdę na częstochowskim torze. Czy jego geometria Ci odpowiada?
Jest to tor na którym ćwiczę zdecydowanie najwięcej. Dzięki temu automatycznie stał się moim ulubionym. Nie mam dużego porównania, nie ścigałem się jeszcze z najlepszymi, ale mogę stwierdzić, że bardzo dobrze jeździ mi się na torze przy ulicy Olsztyńskiej. Nie mam problemów z dopasowaniem się do tutejszej nawierzchni.
Już wkrótce startuje Ekstraliga U24. Czy dla Ciebie to moment szczególny? Znajdujesz się w drużynie, będziesz regularnie startował. Dzięki temu możesz wykonać solidny krok do przodu?
Zdecydowanie tak, na to liczę. Chciałbym, aby to był pełny sezon z regularną jazdą. Mam nadzieję, że uda mi się odjechać wszystkie zawody zdrowo i bez urazów. Z pewnością jest to dla mnie szansa na rozwój. Najważniejsze, aby odjechać ten sezon w pełni sił i w pełnym zdrowiu.
Postawiłeś sobie na ten rok jakiś konkretny cel?
Moim celem jest regularna jazda. Chciałbym być solidnym punktem drużyny. Na bardziej ambitne, wyższe cele przyjdzie czas nieco później. Na ten moment chciałbym udowodnić wszystkim, że można na mnie liczyć.
Krążą słuchy, że bardzo dobrze dogadujesz się z Mateuszem Świdnickim. Czerpiesz od niego wskazówki dotyczące jazdy oraz przygotowań?
Często widujemy się na hali i wspólnie trenujemy. Nie ukrywam, że bardzo często rozmawiamy. Mateusz jest starszy, jego bagaż doświadczenia jest zdecydowanie większy aniżeli mój. Jego wskazówki oraz porady są dla mnie bardzo cenne i wartościowe.
Na koniec, co chciałbyś przekazać kibicom Włókniarza Częstochowa?
Chciałbym kibiców poprosić o doping oraz wspieranie nas podczas zawodów. Mam nadzieję, że licznie kibice będą gromadzić się na stadionie. Do zobaczenia już wkrótce!