W tej chwili wielu z nas zdaje najpoważniejszy egzamin z naszego człowieczeństwa. Ubolewam jednak, że nie wszyscy. 8-letni chłopiec pobity za to, że mówił po rosyjsku, zniszczony samochód białoruskich uchodźców, którzy nieśli pomoc uchodźcom z Ukrainy, niejaki „Miras Piotrowski” wyzywający w komentarzach na FB Rosjankę od 15 lat mieszkającą w Polsce od k… i wulgarnie komentujący jakoby jej dotyczące pozycje seksualne, Ukrainki (!) pracujące w restauracji i odbierające dziesiątki telefonów z życzeniem śmierci… to zaledwie wierzchołek góry nienawiści i hejtu, jaka dotyka dziś każdego, kto tylko odezwie się po rosyjsku lub miał cokolwiek wspólnego z Rosją. Wiem, jak bardzo złożona jest obecna sytuacja i jak wiele pytań zadają sobie wszyscy obserwatorzy otaczającej nas rzeczywistości. I o ile jestem w stanie tłumaczyć sobie, chociaż z trudem, bezrefleksyjne klikanie w klawiaturę różnych „Mirasów”, to zadaję sobie pytanie: „dlaczego to robią? Bo mogą? Bo w internecie są bezkarni? A może dlatego, że wzorują się na tak zwanych liderach opinii?”. Tu pojawia się przykład żużlowca Emila Sayfutdinova. Przez ostatnie miesiące poznałem Emila jako przykładnego i w pełni profesjonalnego zawodnika, który z chęcią angażuje się w sprawy klubowe i który z chęcią pomaga innym. Nigdy z jego strony nie doświadczyłem przejawów jakiegokolwiek wsparcia dla rosyjskiego reżimu. Zawodnik ten od blisko 16 lat mieszka w Polsce, tak na marginesie jest Buriatem, a nie Rosjaninem, tu wychowuje dziecko i tu płaci podatki. Tu wspierał wielokrotnie przeróżne inicjatywy POLSKIEGO środowiska żużlowego. Dziś z dużą odrazą obserwuję narastającą w stosunku do niego i innych rosyjskich żużlowców mowę nienawiści.
Liderami peletonu zostali dziennikarze jednej ze stacji sportowych. Nagonkę zapoczątkował swoim kuriozalnym, pełnym rasistowskich odniesień „listem otwartym” pan „redaktor” Dryła. Równocześnie w roli sekundanta ustawił się kolejny as, pan „redaktor” Majewski, wypluwając z siebie potok jadu i nienawiści. Do tego duetu dołączył właśnie pan „komentator” Krzystyniak, wprost wyzywający zawodników od „morderców”. BTW: panie Krzystyniak, a kogo niby zamordował Emil, Artiom, Gleb czy którykolwiek z zawodników? A weź pan cegłę i stuknij się w ten… może to pana otrzeźwi!
Rozumiem potrzebę stosowania sankcji oraz zawieszenia rosyjskich zawodników, chociaż w rozgrywkach ligowych, póki co dotyczy to tylko sportu żużlowego. Rozumiem buzujące emocje, gdy wszyscy jesteśmy wstrząśnięci zbrodniami armii rosyjskiej w Ukrainie. Jednak pozostaję człowiekiem rozumnym i w żadnym wypadku nie zamierzam się przyłączać do brutalnych wpisów grupy ekstremistycznych „dziennikarzy” i „komentatorów”, wzywających do prześladowania i odpowiedzialności zbiorowej ze względu na pochodzenie etniczne. Zwłaszcza że działania te przynoszą skutek odwrotny od zamierzonego, są wodą na młyn putinowskiej propagandy, a dodatkowo w żaden sposób nie pomagają walczącej Ukrainie ani cierpiącym z powodu napaści mieszkańcom Ukrainy. Dziwię się, wydawałoby się, profesjonalnym mediom, które pozwalają, aby na ich łamach gościła taka mowa nienawiści. Dziwię się, że robią takie prezenty rosyjskiej propagandzie. Dziś już wiemy, że żużlowcy ci nie mogą wrócić do Rosji, bo tam im grozi śmierć lub wieloletnie więzienie, a za chwilę w wyniku nagonki rozpętanej przez kilku „dziennikarzy” śmierć będzie im grozić również w Polsce. To samo dotyczy tysięcy innych Rosjan, Białorusinów, Kazachów, Uzbeków etc. mieszkających od lat w Polsce. Wszystkich ich dotyka wojna, wszyscy są jej ofiarami. Dotyczy to także rosyjskich obywateli Ukrainy, którzy również z niej uciekają, zostawiając swoich ojców, mężów i braci walczących po stronie Ukrainy. Tak, panowie, 17 proc. mieszkańców Ukrainy to rdzenni Rosjanie, dziś walczący z najazdem swoich rodaków po stronie Ukrainy lub przeżywający traumę wojny na równi z rdzennymi Ukraińcami. Czy panowie „redaktorzy” i „komentatorzy” wezmą tę krew na swoje ręce? Czy może będą grać przysłowiowego „głupa” i udawać, że nie rozumieją, o co mam do nich pretensje? W Europie mieliśmy już doświadczenia ze stygmatyzacją ludzi, nie za to, co robią, ale za to, do jakiej narodowości czy grupy etnicznej należą. Szczególnie my, Polacy, powinniśmy być wyczuleni na takie rasistowskie działania, gdyż w naszej historii miały już one swój niezwykle tragiczny wymiar. Apeluję więc o opamiętanie, zejście ze ścieżki rasizmu i mowy nienawiści, a w to miejsce skoncentrowanie się na byciu człowiekiem. Po prostu człowiekiem. Na empatii i pomaganiu. Bo dziś jest komu pomagać. I oczekuję, że przeprosicie wszystkich, których bez powodu obrażacie, poniżacie i stygmatyzujecie. Do tego czasu ja nie chcę mieć z Wami nic wspólnego, nie chcę z Wami rozmawiać ani spotykać się na stadionie. To taka moja osobista sankcja wobec Was.