Zawodnik nie jest jednak do końca zadowolony, bo nie ustrzegł się błędów – „Najważniejsze, że wygraliśmy i z tego bardzo się cieszymy, bo dwa punkty wędrują na nasze konto. Ze swojego występu jestem zadowolony, chociaż nie tak do końca, bo dysponowałem bardzo dużą szybkością w tym tygodniu. Zabrakło jednak kilku punktów do kompletu, ale w pierwszym starcie to przegrałem na własne życzenie, bo złapałem się na komputer startowy i zostałem na starcie, a w tych warunkach ciężko było cokolwiek zrobić na dystansie. Później musiałem wziąć drugi motocykl, bo ten pierwszy był tak oszprycowany, że ważył chyba z 10 kg więcej. Ten drugi też był jednak dobry. Z kolei w ostatnim biegu trochę się nie zrozumieliśmy z kolegą „Rolnikiem”, ale na szczęście nie wpłynęło to na wynik drużyny. Mamy nad czym pracować, ale tak jak wspomniałem, najważniejsze, że wygraliśmy i ten wynik indywidualny też nie był najgorszy” – powiedział Oskar.
Oskar cieszy się z dobrego występu, a poprzedni, nieudany sezon już zostawił za sobą – „O poprzednim sezonie już zapomniałem, bo to był dla mnie bardzo trudny sezon i już nie chcę do tego wracać. Przepracowałem dobrze zimę, zainwestowałem w sprzęt, jestem pozytywnie nastawiony i ogólnie czuję się mocny, bo dysponuję dużą prędkością. Dlatego byłem zdenerwowany po pierwszym wyścigu, bo przegrałem go na własne życzenie, ale tak czasem bywa w sporcie. Jest nad czym pracować, bo do kompletu mi jeszcze trochę zabrakło” – dodał.
Mimo dobrze przepracowanych treningów, niekorzystna aura nieco zepsuła przygotowania, ale z motocykli i tak udało się wyciągnąć dobrą prędkość – „Była trochę loteria z ustawieniami, bo nie wiedzieliśmy jak ten tor się zachowa. Co prawda na pierwszych treningach też tor był ciężki, bo nie dość, że dosypano świeżej nawierzchni, to spod spodu jeszcze ciągle wychodziła wilgoć. W tym tygodniu tor był już świetnie przygotowany do jazdy, a tu nagle przyszedł deszcz, niskie temperatury. Trochę przypominał on ten z pierwszych treningów, ale to też nigdy nie jest tak, że tor zachowuje się identycznie jak na treningach. Także czuliśmy się mocni, ale jednocześnie czuliśmy taką niepewność co zrobić, bo udało się fajnie wszystko dopasować i z jednej strony nie chcieliśmy tego ruszać, żeby nie zepsuć, ale z drugiej strony warunki były na tyle inne, że nie wiedzieliśmy czy jak nie ruszymy to czy to zadziała tak jak powinno. Na szczęście wszystko się udało” – wyjaśnił nasz zawodnik.
Oskar widzi sporą różnicę w starcie na komputer i sam przyznaje, że w pierwszym starcie zabrakło zimnej krwi – „Na pewno jest spora różnica. Niby dalej ma to trwać do 2,5 sekundy i sędziowie też tak puszczali, ale proszę mi wierzyć, że te 2,5 sekundy pod taśmą to jest bardzo długi czas. Jak ten start jest dłużej przytrzymany to ma się wrażenie, że maszyna się chyba zacięła, a tu taśma idzie. Najlepszy przykład z mojego pierwszego startu, gdzie te nerwy już były na tyle duże, że ręka delikatnie popuściła, więc różnica jest naprawdę duża” – powiedział Oskar.
Końcowe zwycięstwo, mimo, że minimalną różnicą punktów, jest dla całej drużyny bardzo budujące – „Tak, nie ważne czy się wygrywa o milę czy o pół centymetra. Wygrana to wygrana. Dwa punkty trafiają do nas i bardzo się z tego cieszymy. Nazwiska nie jeżdżą. Przygotowaliśmy się solidnie i byliśmy lepszą drużyną” – zakończył Oskar Bober.