Arbiter zawodów nieco więcej czasu potrzebował na analizy piętnastego biegu, w którym toczyły się losy spotkania. Na pierwszym łuku ostatniego okrążenia doszło do decydującego ataku Piotra Pawlickiego po którym na tor upadł gorzowianin. Zawodnik drużyny gości po meczu opisał jak to wyglądało z jego perspektywy - W moim drugim upadku chyba wszystko wymknęło się to spod kontroli. Z mojej perspektywy nie można tego inaczej nazwać, niż tak że Piotr Pawlicki pojechał bardzo wąsko, bardzo głęboką piką. Tor w Lesznie jest tak zbudowany, że idąc taką piką, będąc nawet pięć metrów z tyłu to się tego zawodnika złapie, bo takie są prawa fizyki. Piotr Pawlicki chyba liczył, że ja się tego wejścia przestraszę i go wpuszczę, ale nie mam takiego obowiązku. Nie przestraszyłem się tego ataku i to Piotr znalazł się w złym miejscu i czasie, a nie ja, a przynajmniej taka jest moja ocena. Źle się z tym czuje, że ten mecz musiał się rozstrzygnąć w taki sposób i w takich okolicznościach. Nie czuje się winny tego, że tak się stało, jednak najchętniej powtórzył ten bieg i rozstrzygnął to w sportowej walce.