Trener Stanisław Chomski, w rozmowie ze speedwayekstraliga.pl opowiedział o swoich przemyśleniach po zawodach. – Spotkanie było ciężkie, szło jak po grudzie, cały czas przy przewadze gości. Szukaliśmy jednak różnych rozwiązań, które pozwoliłyby nam zachować przewagę, jednak nie odskoczyliśmy na początku meczu, a później musieliśmy gonić rywala. Nie potrzebnie straciliśmy parę punktów w niektórych biegach. To są żużlowe szachy. Goście dysponowali bardzo mocną czwórką zawodników – podsumował szkoleniowiec MOJE BERMUDY STALI Gorzów.
Gorzowianie borykają się z problemami. W ostatniej chwili gospodarze pozyskali nowego młodzieżowca z rzeszowskiej TEXOM STALI Jakuba Stojanowskiego. Niestety debiut juniora w barwach gorzowskich nie należał do udanych. – Liczyłem na wyrównaną walkę moich młodzieżowców. Mateusz Bartkowiak – widać po tej chorobie nie jest jeszcze w pełni sił. Nie można mieć do niego żadnych pretensji. Dużo lepiej prezentował się podczas sobotniego treningu. Jakub Stojanowski – może trochę trema go zjadła. To jest młody chłopak. Pierwszy raz miał okazję występować przed taką publicznością. Kłopoty ze sprzętem ma jeszcze Anders Thomsen. Cieszy mnie postawa Martina Vaculika, bo po tym błędzie w pierwszym wyścigu, wyciągnął wnioski i pojechał prawidłowo – zaznaczył Stanisław Chomski.
Najskuteczniejszym zawodnikiem w zespole gospodarzy był Bartosz Zmarzlik, który zdobył komplet 15 punktów. – Szczerze, to cały mecz szedł jak po grudzie. Dopiero po 10. biegu coś drgnęło na plus u wszystkich. Jak zobaczyłem, że znowu jest remis w 14. wyścigu to wiedziałem, że na mnie i na Szymonie Woźniaku będzie spoczywać duża odpowiedzialność. Cieszę się, że udało nam się wygrać ten ostatni bieg. Czuję dużą odpowiedzialność za ten klub. Chcę, żebyśmy wygrywali jak najwięcej spotkań – stwierdził kapitan MOJE BERMUDY STALI Gorzów.
Wicemistrz Świata chwalił przygotowanie gorzowskiej nawierzchni. – Jeśli chodzi o tor, to był przyjemny do jazdy i szybki. Na pewno był lepszy niż w spotkaniu inauguracyjnym z MOTOREM Lublin, przynajmniej mi bardziej pasował i start, i trasa. Często słychać głosy, że na naszym torze nie ma ścigania. Chcę powiedzieć, że jak pod taśmą stanie czterech szybkich żużlowców i ktoś wygra start, to jak ma być mijanie? Takie mamy realia. Jak ktoś jedzie z przodu i jest pierwszy, to jak ten drugi zawodnik ma być szybszy od tego pierwszego, gdy ten wybiera sobie linię jazdy. W meczach domowych powinniśmy dobierać idealne linie jazdy, żeby nie popełniać błędów – zakończył Zmarzlik.