– Na gorąco ciężko mi oceniać, co się dziś tak naprawdę stało. Ustawienia, które dobrze działały ostatnio, dziś totalnie nie pasowały. To była totalna klapa. Dobrze pojechał Rasmus, co ciekawe zadziałały mu ustawienia, które ostatnio nie były trafione. W moim przypadku było zupełnie odwrotnie. Musimy wszystko dokładnie przeanalizować na spokojnie, bo nie tak to sobie wszystko wyobrażaliśmy. Z mojej strony było dziś zbyt nerwowo. Szkoda taśmy, bo to były jakieś mikro ruchy, a wiatr mocno wiał i taśmą telepało. Osobiście byłem pewien, że nie dotknąłem. Szkoda bo cała ta sytuacja mocno mnie zdenerwowała, a zarazem rozregulowała – powiedział Jakub Jamróg.
- Jesteśmy mocną drużyną. Chłopaki jadą naprawdę super bez względu na tor. Osobiście mam trochę problem. Kupiłem kilka silników, mam nowe motocykle i coś ciągle nie gra. Trochę się pogubiłem, przez co mam niedopasowane motocykle, często popełniam duże błędy na trasie. Ciągle szukam, co jest nie tak, ale nie mogę załapać odpowiednich ustawień. Mój dzisiejszy występ wygląda raczej średnio, ale najważniejsze, że drużyna wygrała – stwierdził mocno krytyczny wobec siebie Ernest Koza.
- Jestem zadowolony ze swojej dzisiejszej postawy, tym bardziej, że drużyna wygrała. Od początku wszystko mi przypasowało. Pamiętajmy, że sezon jest naprawdę długi i nie ma się, co za bardzo cieszyć, trzeba trzymać koncentrację, bo przed nami dużo ważnych meczy. Cała drużyna od początku trafiła z ustawieniami, dobrze czytaliśmy tor. Mimo wszystko, to był bardzo trudny mecz, gospodarze mocno walczyli. Najważniejsze, że udało się utrzymać wypracowaną przewagę. Przed zawodami nie wiedziałem który motocykl wybrać, bo oba dobrze się sprawowały. Wcześniej startowałem na tym torze głównie w młodzieżówkach. Nie ukrywam, że wcześniej do Gdańska nie jeździłem z uśmiechem na ustach. Po tym meczu zmieniam zdanie i stwierdzam, że lubię ten tor – zdradził Szymon Szlauderbach.
- Musimy usiąść w klubie i zastanowić się, co zrobić, aby było lepiej. W tym momencie sytuacja jest tragiczna, trzeba poczynić radykalne ruchy. Siedzenie i głaskanie po głowach nic nam nie da. To już nie jest czas na eksperymenty. Nie możemy pozwolić sobie na testowanie nieznanych zawodników. Jeśli mamy się wzmocnić, to uznanymi nazwiskami, które ewentualnie będą dostępne. Trzeba pamiętać, że to jest głównie zależne od ich obecnych klubów. To one mają ostatnie słowo, aby dać zielone światło na wypożyczenie. Jeśli będzie ich zgoda, to pochylimy się nad tematem. Musimy porozmawiać z zarządem i wybrać konkretną drogę. Dziś udało naprawić się jedno ogniwo, to zepsuło się drugie. Przy tak nierównej jeździe i braku jednego z zawodników, słabsza dyspozycja któregoś z żużlowców pogłębia jeszcze bardziej nasze problemy. Trzeba znaleźć sposób na uzupełnienie luki jaka zrobiła nam się w programie. To warunek konieczny, aby z optymizmem patrzeć w przyszłość – skomentował postawę swojej drużyny Eryk Jóźwiak.