Jason Doyle po spotkaniu przyznał, że cieszy go zwycięstwo we Wrocławiu. Australijczyk przyznał, że w dużej mierze o zwycięstwa decydowały pola startowe - Jesteśmy bardzo szczęśliwi. Wiedziałem, że to będzie trudny mecz. Przyjechaliśmy do Wrocławia, więc każdy z nas tego spodziewał, bo w pierwszym meczu gospodarze rozbili drużynę z Torunia. Jednak to my wygraliśmy. To nie jest dobre dla naszego serca, ale dobre dla wszystkich kibiców. Myślę, że to jest bardzo emocjonujące, kiedy wszystko rozstrzyga się w ostatnim biegu. Mieliśmy tylko swa punkty przewagi przed ostatnim biegiem, w którym przeciwnicy mieli dwóch najlepszych zawodników na świecie, więc mecz zakończył się dla nas bardzo dobrym wynikiem. Miejmy nadzieję, że zmotywuje nas do jeszcze lepszych występów w kolejnych meczach. Głownie bieg 14 był bardzo ważny, bo dawał szansę na to, że przed ostatnim wyścigiem utrzymamy się na niewielkim prowadzeniu. Myślę, że przeciwnicy mieli handicup w tym biegu, bo startowali z pól 1 i 3, ja i David Bellego z pól numer 2 i 4, z których trudno się startowało. Jak widać po ostatnim biegu nie były to najlepsze pola startowe dla wielu zawodników z naszego zespołu.
Australijczyk przyznał, że Fogo Unia Leszno nie ma silnego składu, przynajmniej na „papierze”, ale wszyscy zawodnicy wspólnie sobie pomagają - Jest w naszym zespole coś wyjątkowego. Tak jak powiedziałem, kilka razy w innych wywiadach, że nie mamy najsilniejszego zespołu na papierze, ale wszyscy zawodnicy prezentują zbliżony poziom i wzajemnie sobie pomagamy. Nie mamy gwiazd w zespole. Naprawdę miłe jest to, że pomagamy sobie wzajemnie przez cały sezon i mamy nadzieję, że dalej będziemy wygrywać.