Kiedy Zdunek Wybrzeże złapało wreszcie wiatr w żagle, to zaczęły się kłopoty ze zdrowiem zawodników. Najpierw kontuzja wykluczyła z jazdy Jakuba Jamroga, a teraz Adriana Gałę. – Kuba już wrócił i jechał w ostatnim meczu rundy zasadniczej. Adriana już w tym roku nie zobaczymy na torze, bo musi przejść zabieg. Ma zerwany przyczep mięśnia w udzie. Do tego potrzebna jest operacja – wyjaśnia menadżer Wybrzeża.
– Pewnie, jak wszyscy byliby zdrowi, to łatwiej byłoby nam rywalizować z Polonią, ale bez Gały też nie złożymy broni. Będziemy walczyć. Zz-tką jedziemy już od jakiegoś czasu. Jak nie było Jamroga, to wynik ciągnęli Jensen, Gała, Lahti i Trofimow. Teraz zmienia się tyle, że Jamróg wskakuje za Gałę i dalej czwórka zawodników musi ciągnąć wynik – zauważa Eryk Jóźwiak.
Menadżer Zdunek Wybrzeża mówi, że nie ma jakiegoś ciśnienia związanego z dwumeczem z Polonią. – Będziemy chcieli wypaść jak najlepiej. Warto pamiętać, że nawet przegrana nie oznacza końca startu, bo jeden z trzech przegranych pojedzie w półfinale. Dlatego trzeba walczyć o każdy punkt, bo w ostatecznym rozrachunku wszystko będzie się liczyło. Wynik naszego dwumeczu z Polonią poznamy 12 sierpnia, ale dopiero 19 sierpnia dowiemy się, czy awansowaliśmy – opowiada Jóźwiak.
W ogóle to była opcja, żeby Wybrzeże pojechało 31 lipca, ale na stadionie jest awaria monitoringu. Obiekt jest miejski, więc naprawa musi przejść odpowiednie procedury, co trwa. – Niektórzy nam zarzucali, że my nie chcemy jechać 31 lipca, żeby wydobrzał Jamróg, ale Kuba już jest zdrowy i te kilka dni w jego przypadku niczego nie zmienią. Awarii monitoringu sami sobie nie wymyśliliśmy – kwituje Jóźwiak.