W poniedziałek strona internetowa Falubazu podała informację, żę Max Fricke zbiera siły na rewanżowy mecz z Cellfast Wilkami Krosno.
– Nasz zawodnik ucierpiał podczas Grand Prix Szwecji. W swoim czwartym wyścigu upadł i wycofał się z zawodów. Nie ma złamań, ale uszkodził kciuk. Australijczyk czuje się dobrze i odpoczywa w swoim domu w Anglii – czytamy na stronie.
– Max jest już po zabiegu. Czeka go jeszcze rehabilitacja dłoni, dlatego przez kilka najbliższych dni ma przerwę od jazdy. Wszystko powinno wrócić do normy w najbliższym czasie – uspokajał menedżer zawodnika Tomasz Gaszyński.
Trudno jednak teraz jednoznacznie określić, czy Fricke zdąży się wyleczyć do niedzieli. Kiedy zadzwoniliśmy do jego menadżera, to mówił, że lekarze mogą dać ostateczną odpowiedź dopiero tuż przed zawodami.
– Teraz nawet nie da się określić ruchomości kciuka, bo rana została obandażowana – tłumaczy Gaszyński. – A to jest lewa ręka, bardzo ważna. Ten wypadek w Grand Prix naruszył nerwy, one musiały być szyte. Oczywiście, że zrobimy wszystko, żeby pojechać, ale z ostateczną decyzją musimy się wstrzymać. Tak naprawdę, to lekarz zdecyduje, czy Max będzie mógł wystartować.
Przypomnijmy, że mecz z Wilkami odbędzie się w sobote .