Najprościej można odpowiedzieć, że odrobiny szczęścia. Bo przecież wystarczyłoby, że w ostatnim biegu rewanżowego spotkania Rohan Tungate uporałby się z Vaclavem Milikiem i to Stelmet Falubaz Zielona Góra po zaledwie rocznej banicji wróciłby na najwyższy szczebel rozgrywkowy w Polsce. Nie dałoby jednak pełnego obrazu sytuacji.
Po pierwsze - kadra, którą dysponowali w Zielonej Górze nie było na tyle mocna, aby zdominować całe rozgrywki. Mimo, że skład seniorski był silny i równy, jednak, jak się okazało, nie na tyle, aby pozostawić całą konkurencję w tyle. Zgodnie z przewidywaniami zarówno Abramczyk Polonia Bydgoszcz, jak i Celfast Wilki Krosno zbudowały zespoły o podobnym potencjale, a o końcowym triumfie decydowały właściwie detale. Sporą "kulą u nogi" w trakcie trwania sezonu była w Falubazie formacja juniorska. Cała trójka, a więc wychowankowie - Fabian Ragus i Nile Tufft oraz sprowadzony przed sezonem Dawid Rempała zupełnie nie spełnili pokładanych w nich nadziei. Wypożyczeni na najważniejsze spotkania fazy play-off Maksym Borowiak oraz Antoni Mencel dobrze spisywali się w Zielonej Górze, jednak zupełnie nie radzili sobie na wyjazdach.
Poza tym kluczową sprawą była prawdopodobnie kontuzja Maxa Fricke podczas Grand Prix Szwecji. Zawodnik co prawda wystąpił w rewanżowym spotkaniu finałowym eWinner I ligi, jednak jego dyspozycja była daleka od tej prezentowanej przez niego wcześniej na domowym owalu.
Po drodze do finału było również zwolnienie trenera Piotra Żyty, którego okoliczności nie zostały jasno wyjaśnione przez zielonogórski klub do dzisiaj. Dużo nacisk na tą decyzję wywierali kibice, którzy głośno domagali się tego od klubu oraz wychowanek Stelmet Falubazu - Mateusz Tonder, który otwarcie skrytykował swojego szkoleniowca w mediach społecznościowych. Ta i inne decyzje w trakcie trwania sezonu pokazywały jedynie, jak duża nerwowość i napięcie kierowały poczynaniami zespołu.
Widoki na przyszłość
Co zatem czeka popularne Myszy w przyszłym sezonie? Wydaje się, że nadal powinni być w gronie zespołów walczących o awans do elity. Piotr Protasiewicz dołącza do grona osób zarządzających klubem w roli dyrektora sportowego i wydaje się, że to bardzo dobra wiadomość. Wiadomo, że z klubem pożegna się lider - Max Fricke. Oferty z innych klubów mają też Jan Kvech, czy Mateusz Tonder. Natomiast w gronie zawodników łączonym z Falubazem znajdują się takie nazwiska, jak: Becker, Zengota, czy Jepsen Jensen. Wydaję się, że zielonogórscy fani mogą być spokojni, że potencjał sportowy zespołu nie będzie słabszy od tego, jakim dysponowali w sezonie 2022.