Junior Celfast Wilków Krosno po spotkaniu przyznał, że drużynie zabrakło trochę szczęścia, żeby zwyciężyć na torze w Lesznie - Zabrakło nam troszkę szczęścia, defekt Andrzeja Lebiediewa na ostatnich metrach. W biegach nominowanych zabrakło nam trochę cwaniactwa. Nie byliśmy faworytami do zwycięstwa i nikt nas nie podejrzewał, że może być tak napięty wynik. Pokazaliśmy, że nie jesteśmy beniaminkiem, który wejdzie do PGE Ekstraligi i zaraz spadnie. Będziemy się bić o wyższe cele niż utrzymanie, a może nawet o play-off.
Krzysztof Sadurski jest zadowolony ze swojego występu na stadionie im. Alfreda Smoczyka. Zawodnik przyznał, że pewne rzeczy musi poprawić i uważa, że krośnianie są wstanie powalczyć przed własną publicznością o zwycięstwo - Jestem zadowolony ze swojego występu i pozytywnie nastawiony przed kolejnymi spotkaniami. Wiadomo, że porażka większą ilością punktów mniej boli, niż taki wynik jaki osiągnęliśmy w Lesznie. Zwycięstwo zabrała nam siła rzeczy martwych. Pokazaliśmy, że jesteśmy mocną drużyną. Wiadomo, że parę rzeczy przed kolejnym meczem należy poprawić. W wyjazdowym spotkaniu pokazaliśmy, że jesteśmy mocnym zespołem. Myślę, że przed własną publicznością i z atutem własnego toru jesteśmy wstanie wygrać z Toruniem.