Rosjanin to żużlowiec o wielkim potencjale. Jest do tego bardzo młody i już teraz wielu prezesów chciałoby budować zespół w oparciu o jego osobę. Sam zainteresowany po sezonie nie ukrywał, że wiele klubów pragnie rozmawiać z nim o jego pozyskaniu. Nie jedną osobę więc zadziwiła informacja sprzed kilkunastu dni, że Emil jest już bliski pozostania w 1-ligowej Polonii.
Natychmiast zostało oczywiście podkreślone, że nie doszłoby do tego gdyby nie starania władz miasta. W tym miejscu można pokusić się o stwierdzenie, iż Polonia miała ''wielkie szczęście'', że spadek przypadł na rok 2010, a nie na przykład rok później. Obecna jesień to wszak okres wielkiej walki o głosy wyborców. Bierny w tej rywalizacji nie jest także Prezydent grodu nad Brdą Konstanty Dombrowicz- człowiek, który wśród kibiców biało- czerwonych cieszy się minimalnym poparciem. Ten ruch miał przekonać bydgoszczan do wielkiej troski o losy klubu ludzi, którzy siedzą za sterami miasta..
Z pewnością zatrzymanie Sajfutdinowa to znacznie tańszy ruch niż rozpoczęcie przebudowy stadionu przy ulicy Sportowej o który sympatycy od dawna walczą. O prawdziwym zainteresowaniu Prezydenta może świadczyć brak odpowiedzi na otwarte listy kibiców, które zostały napisane do władz miasta na przełomie sierpnia i września. O bardzo krótką ripostę pokusił się natomiast wiceprezydent Maciej Grześkowiak, lecz w jego wypowiedzi próżno szukać sposobów wyjścia z trudnej sytuacji. Sugerował on nawet, że pisanie takich listów w okresie walki o utrzymanie to działania niekorzystne dla Polonii. Sugerował to człowiek, który swego czasu proponował przeniesienie zawodów żużlowych na piłkarsko- lekkoatletyczny stadion Zawiszy. Z pewnością byłaby to opcja bardzo dobra. Najpierw odpowiedzmy sobie jednak na pytanie ''dla kogo?'' oraz czy zawodnicy powinni być kartą przetargową w walce o władzę? Sytuacja ta w tym momencie dotyczy Bydgoszczy, ale nie ominie na pewno także paru innych środowisk żużlowych w kraju.