- Dopóki nie ma podpisanej umowy to nie można być niczego pewnym, mam jednak nadzieję, że jak zwykle na początku grudnia będę miał dla naszych kibiców dobre wieści. Rozmowy były konkretne. Duńczyk ma postawić wszystko na jedną kartę i na naszym trudnym torze odbudować się, aby wrócić do światowej czołówki. Będzie miał przy boku mistrza świata. I wiele, po sporej liczbie nieudanych startów, do udowodnienia. Jeśli ostatecznie do nas trafi to będę od niego wymagał tyle, co od jednego z liderów - przyznał Komarnicki.
To jednak nie koniec Mikłlajkowych prezentów ''dobrego wujka Władysława''. Również 6 grudnia ma być już jasna sytuacja Przemysława Pawlickiego. - Przyznaję, że o Przemka staram się jak o nikogo nigdy wcześniej. To są jednak bardzo delikatne negocjacje. Ważne, że zawodnik chce dalej ścigać się dla Gorzowa. Oczywiście na samym końcu istotne będą też finanse, bo budżet nie jest z gumy. Myślę jednak, że się dogadamy.
Niemal pewne jest, że z zespołu odejdzie Tomasz Gapiński.