- Po upadku boli mnie trochę głowa i bark, a także mam poobcierane kolano. Nie są to urazy wymagające jakichkolwiek działań lekarskich, czy pobytu w szpitalu. Potrzebuję po prostu dwa – trzy dni odpoczynku i wszystko będzie w porządku. Jestem już w Bydgoszczy, sporo śpię i staram się nie obciążać, a wieści o wypadku są naprawdę mocno przesadzone! Przede wszystkim sam wróciłem do parkingu w Gorican, więc nie ma o czym mówić. Sam wypadek był spowodowany tym, że straciłem kontrolę nad motocyklem. Pękł aluminiowy element mocujący widelec przedniego koła. Nic na to nie można było poradzić, a tym bardziej zdiagnozować wady nowego elementu. Pękł i tyle. Nie ma w tym żadnej winy moich mechaników, którzy kompletowali i montowali nowy sprzęt. Wada materiałowa, która „wyszła” dopiero na torze.
Mam wielka nadzieję, że po kilku dniach rekonwalescencji po upadku nie będzie ani śladu i bez problemów pojawię się na prezentacji mojej zielonogórskiej drużyny, a także na treningach na torze. Dziękuję za wiadomości i życzenia zdrowia od fanów. Naprawdę jest wszystko w porządku. Odpocznę i wracam - mówi Andreas.