- To był w naszym wykonaniu fatalny mecz. Źle go zaczęliśmy bo przy podwójnych prowadzeniach najpierw Gafurow nie zrozumiał się z Maksem, a potem ja z Pawłem Hlibem. Mnie na dodatek zatarł się najlepszy silnik i nie wiem jak to będzie przed kolejnym meczem w Grudziądzu. - powiedział.
Za tą porażkę zawodnik obwinia tor, który nie był sprzymierzeńcem drużyny z Gdańska. - Zupełnie zaskoczył nas tor, który był całkiem inny niż na treningach. Wiem, że to przede wszystkim "wina" pogody, która nagle się poprawiła i utwardziła nawierzchnię, ale nas to zupełnie rozregulowało. Już lepiej żebyśmy wcześniej w ogóle nie trenowali w Gdańsku. Zdaję sobie sprawę, że kibice mogą być po tym meczu rozczarowani, ale my jesteśmy sto razy bardziej rozczarowanie bo to my jeździmy po torze i to my najbardziej przeżywamy tą porażkę.