- Widziałem. Każdy bieg poprzedzający mój start oglądam, czy z parkingu, czy na ekranie monitora, jak to miało miejsce w Gorzowie. Wszystko widziałem... Całe zajście. Od szczytu łuku już bardzo, bardzo się bałem, że to może się źle skończyć. I szczerze mówiąc, miałem przeczucie, po jego pierwszym pociągnięciu w stronę bandy. Bałem się, że się nie odklei. Rafał jest wysoki i w niektórych sytuacjach trudniej mu niż niższym żużlowcom opanować taką sytuację. Rafał walczył, ale zabrakło mu z pół metra, żeby przejechać ten łuk i wyjść z tego bez szwanku - komentuje "Pepe".
Protasiewicz twierdzi, że Dobrucki ma talent i potencjał na czołówkę światową, jednak wszystko przyhamowały liczne kontuzje. - ...to zawodnik, w którym tkwi ogromny potencjał. Niestety, przez kontuzje nie był on w pełni wykorzystany. Jeszcze za czasów juniorskich Rafała dopadły dwa poważne urazy, a później ten nieszczęsny kręgosłup... Pierwszy raz był operowany w Bydgoszczy, gdzie go rzecz jasna odwiedzałem. Wtedy miał operowane kręgi szyjne. To wymaga skomplikowanego leczenia i wiem, że po każdej kontuzji trudno mu było wrócić do pełnej sprawności. Wkładał w to mnóstwo wysiłku, ale wiadomo, że każdy wypadek hamuje rozwój kariery. Rafał jeździł bardzo dobrze, jednak stać go na więcej. Ale żużel to sport, w którym nie da się uniknąć urazów. Można jedynie mieć więcej lub mniej szczęścia, jak to się zdarzyło Rafałowi. On ma potencjał na absolutną czołówkę światową, lecz nie było mu dane rozwinąć się w 100 proc. Szkoda, choć to, co osiągnął z pewnością jest ogromnie wartościowe - dodaje.