- To aż dziwne, że na razie prawie nic nam się nie układa. Wszystko robimy tak samo, jak przed rokiem. Janusz nawet przytył dwa kilogramy, żeby już nikt nie mówił o jego zbyt niskiej wadze. Jednak nic to nie dało. Forma uleciała - mówi "Cegła".
Przyczyną według Cegielskiego, są zbyt wielkie oczekiwania i presja po ubiegłorocznych sukcesach. Janusz Kołodziej nie potrafi udźwignąć tego ciężaru. - Trochę domyślamy się, dlaczego jest jak jest. Janusz dwoma ubiegłorocznymi występami w Grand Prix przekonał się, że stać go na wiele. Dwa razy pojechał w finale, a to działa na wyobraźnię. Nikt nie wywierał na niego presji, ale on sam wysoko zawiesił sobie poprzeczkę. Nie mówił niczego głośno, ale to logiczne, że liczył od razu na mocne uderzenie. Tego jednak zabrakło i przyszło rozczarowanie. Do tego doszedł upadek, po którym był bardzo mocno poobijany. Jego forma psychofizyczna musiała pójść w dół - dodaje Cegielski.