Prawie na półmetku żużlowej ligi najkrótsze podsumowanie powinno brzmieć tak – wygrywa Falubaz, przegrywa prezydent Kubicki.
Hola, hola, powie ktoś. Jak to wygrywa Falubaz? Przecież właśnie przegrał mecz, który powinien wygrać. Ów ktoś konfrontując mój optymizm ze swoim dystansem ma trochę (podkreślić – trochę) racji. Bo moja radość z generalnie dobrego na razie sezonu zamieniłaby się w entuzjazm, gdyby nie dwa biegi z pierwszych dziewięciu meczów. Najgorszy był oczywiście nieszczęsny szósty bieg w meczu z Gorzowem. Pal diabli, że nasza drużyna się wtedy rozsypała psychicznie, że zawodnicy nie mieli już głowy do jazdy – po ludzku to doskonale rozumiem. Rafał Dobrucki właśnie jechał w karetce do gorzowskiego szpitala. I jego koledzy mieli święte prawo, a nawet obowiązek, być wtedy myślami z Rafałem, a nie myśleć o torze, przyczepności i innych w tym momencie drobiazgach. To nieprofesjonalne? A niby dlaczego? Siadając na stadionie i oglądając tych ludzi wiemy, a w każdym razie powinniśmy wiedzieć, że narażają oni życie. W każdym momencie. Życie i zdrowie. Podziwiamy ich właśnie dlatego, że mają odwagę robić to, na co my odwagi nie mamy. A jednocześnie szanujemy ich także dlatego, że nie jest to jakaś bezrozumna odwaga, ale odwaga racjonalna. I dlatego o ten racjonalizm, który sprawił, że mecz z Gorzowem w praktyce skończył się w szóstym biegu, nikt rozsądny nie może mieć do żadnego z naszych zawodników pretensji. Przegrali mecz? Detal.
Drugi ważny bieg. Bieg piętnasty w meczu z Lesznem. Gdybyśmy zdobyli w nim trzy punkty, wygralibyśmy mecz, mielibyśmy dwa punkty w tabeli więcej i w zasadzie niemal pewne miejsce lidera po zakończeniu rundy zasadniczej. Ktoś powie, że w tym biegu zawiedli nasi najlepsi zawodnicy, Piotr Protasiewicz i Greg Hancock. Zawiedli? No tego „ktosia” to bym postawił do kąta. Nie zawiedli. Po prostu przegrali. Sport. I tyle. A poza tym patrząc na jazdę Piotra i Grega w tym sezonie, ostatnim słowem służącym do opisu ich występów, byłoby słowo „zawiedli” użyte w jakimkolwiek sensie. Obaj jeżdżą fantastycznie, czapki z głów. A więc nikt tu nie zawiódł. W ciągu tych kilku sekund po starcie byli po prostu gorsi.