- Przeszliśmy się kilka razy po torze i już za pierwszym razem wiedziałem, że warunki są złe. Później wspólnie z trenerem uznaliśmy, że ryzyko jest zbyt duże. Gdyby nie opady deszczu, na pewno bym pojechał. A tak nie było sensu ryzykować. Po kontuzji trenowałem wyłącznie na twardym torze. Oglądając niedzielny mecz, przekonałem się, że decyzja była słuszna. - mówił po meczu Grzegorz Zengota. Nawierzchnia owalu przy Wrocławskiej 69 po opadach stała się niezwykle przyczepna. Łatwo było o upadek, a Zengota od początku sezonu pauzuje z powodu złamanej w marcu nogi.
Kapitan Falubazu, Piotr Protasiewicz uważa, że Zengota jak najbardziej słusznie zrezygnował ze startu. - Bardzo mądrze postąpił. Miałem okazję z nim trenować, wtedy tor był równy, a nie taki jak w niedzielę. Nie ścigał się jeszcze w warunkach meczowych, dlatego postąpił rozsądnie, że wstrzymał się z wyjazdem na trudny tor.
- Tyle czekałem na swój debiut w tym sezonie, dlatego, jeśli poczekam jeszcze chwilę, to nic wielkiego się nie stanie.Jeśli w środę będą fajne warunki pogodowe, to przygotujemy tor, jaki będziemy chcieli, a wtedy będę mógł wystartować i zdobyć pierwsze punkty dla drużyny. - dodał "Zengi".
Grzegorz Zengota jeszcze po "cywilnemu"