- Szczyt obrażania Marka Cieślaka przechodzi wszelkie granice, poleciłbym mu zająć się swoimi sprawami. Szkoda, że nie interesował się Januszem dwa lata temu, czy wcześniej, dłużej niż 2 minuty z nim nie rozmawiał. Nie ma zielonego pojęcia jak wygląda organizacja u Janusza Kołodzieja i formułuje zarzuty z księżyca. Organizacji logistycznej nie musimy się wstydzić – odpowiada Markowi Cieślakowi Cegielski.
Trener kadry narodowej twierdzi, że team Kołodzieja jest źle zorganizowany. - Jeśli Janusz woli jechać samochodem, to nim jedzie. Jeśli czuje się bardziej wypoczęty jadąc takim właśnie środkiem lokomocji, to tak ma i to nie jest moje widzimisie. Marek Cieślak twierdząc zatem, że długie podróże busem wyczerpują Janusza, nie wie jak wygląda sytuacja. Dodatkowo mija się z prawdą twierdząc, że przed zawodami DPŚ w King’s Lynn Janusz dojechał dopiero następnego dnia po pozostałych zawodnikach. To nie tak. Przyjechaliśmy wieczorem, godzinę po wszystkich - podkreśla Cegielski.
Krzysztof Cegielski zgadza się, że po upadku w Grand Prix Europy Janusz Kołodziej powinien był odpocząć. Podkreśla jednak, że nie miał wpływu na decyzję zawodnika. - To była jednak decyzja Janusza. Zapotrzebowanie na starty zgłaszały kluby w Polsce i Szwecji. Może powinienem go od tego odwieść, ale nie jestem tatusiem, wyrocznią i nie decyduje o wszystkim, co Janusz robi, on decyduje sam. Ma zaufanych przyjaciół i proponowałbym nie szukać przyczyn tam gdzie ich nie znaleźć nie można. Jeśli ktoś ma jakiś pomysł, jak pomóc Januszowi, to może do niego zadzwonić i mu coś zaproponować. Gdyby Kołodziej czuł, że coś jest nie tak nie zadawałby się z tymi osobami, które są przy nim nie od tego sezonu, ale od kilku lat. Wypadałoby zapytać Janusza, czy któraś z moich propozycji była nietrafna. Nie chciałbym się zniżać do poziomu Marka Cieślaka, nie zamierzam nikogo obrażać, a mógłbym mówić o Pucharze Świata i o tym, co mu proponowano w Gorzowie Na szczęście z tych rad nie skorzystał i przyczynił się do zdobycia złotego medalu – mówi Cegielski.