Zostań naszym Fanem!
ZALOGUJ SIĘ: 
Polecamy
Hancock uratował Roberta Dowhana
 29.09.2011 15:39
W najnowszym 11 numerze nieregularnika klubowego "Tylko Falubaz" można przeczytać interesujące słowa Grega Hancocka, który m.in. zdradził, że uratował swojego prezesa Roberta Dowhana, kiedy ten złapał gumę w aucie, wracając z Gorican do Leszna.

 

Amerykanin odniósł się także do rewanżowego meczu w Zielonej Górze. - Wystarczy, że wygramy czterema, może dla pewności pięcioma, sześcioma punktami i będziemy złotymi medalistami, choć postaramy się o bardziej okazały wynik. Jestem przekonany, że do rewanżu podejdziemy maksymalnie skoncentrowani, swoje punkty dorzucą juniorzy, którzy w Zielonej Górze czują się dużo pewniej i Zengi, który jest tu dużo skuteczniejszy. Leszno to twarda drużyna, ale wynik z Leszna można uznać za niezły, a przede wszystkim postawa zespołu była w porządku. Pojechaliśmy dobre spotkanie - mówi Greg.

 

Robert Dowhan może być wdzięczny Hancockowi, że obejrzał mecz w Lesznie. - By dojechać do Leszna musieliśmy zrobić z Gorican naprawdę sporo kilometrów. Po drodze zabraliśmy z autostrady prezesa Falubazu Roberta Dowhana, którego 150 km przed Pragą spotkała drobna przygoda i złapał gumę w samochodzie, w którym nie było zapasówki. Żeby uniknąć ryzyka, że nie zdąży do Leszna, cofnęliśmy się kilkadziesiąt kilometrów, zapakowaliśmy go do busa i ugościliśmy z Rafałem Hajem we Wrocławiu. Po drodze było bardzo sympatycznie. Falubaz pojechał świetnie także podczas derbów w ubiegłą środę. Oglądałem te zawody z rodziną na żywo i bardzo się denerwowałem. Choć patrząc na wynik, nie mogłem odmówić sobie okrzyku … aaaaaa wow! Koledzy pojechali świetnie i poprawili mi nastrój. Przed meczem miałem zły humor, bo ze względu na kontuzję nie mogłem wystąpić w tym meczu. Nawet napisałem do Marka Cieślaka, że piję piwo za Falubaz, co w sezonie zbyt często się nie zdarza. Lekarze zalecali mi kilkutygodniową przerwę od speedway’a i nie podobało im się to, że pojechałem w weekend w Gorican i w Lesznie. Postawa drużyny i wynik środowego meczu ze Stalą z pewnością wpłynęło na poprawę mojego zdrowia. To drobny incydent, bo ten sezon jest przecież jak marzenie: złoto w Grand Prix, złoto w lidze duńskiej, ogromna szansa na złoto w Szwecji, no i przede wszystkim w Polsce. To jest niesamowite, jeszcze trochę walki przed nami, ale narzekać mi nie wolno. Przecież jestem Mistrzem Świata. To niesamowite uczucie, wciąż nie mogę w to uwierzyć.

0 (za: Tylko Falubaz)
Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?
TAK NIE
Komentarze (0)
Nie ma komentarzy związanych z tym artykułem. Twoja opinia może być pierwsza.
© 2002-2024 Zuzelend.com