A przypomnieć należy, że zeszły sezonie zespół Lechmy Poznań zakończył na ostatnim miejscu. Problemy finansowe dotknęły klub już na samym początku pierwszoligowych rozgrywek. Pierwszym , z którym musiał pożegnać się klub był najdroższy z zawodników Peter Ljung. Następnie do zakończenia kariery z braku płynności finansowej zmuszony został Niemiec Frank Facher. Drużyna jeździła coraz słabiej, a gwoździem do trumny była kara pieniężna za walkowery w dwóch ostatnich meczach. Lechma nie przystąpiła do baraży, została zdegradowana do II ligi, w której jednak nie pojedzie. Podsumowując poznańska spółka, bo taki jest statut prawny zespołu ma tak potężne długi, że otrzymanie przez nią licencji jest nierealne.
To, iż w przyszłym sezonie nie zobaczymy Lechmy Poznań nie oznacza, że na poznańskim Golęcinie zamilkną żużlowe maszyny. Otóż do rozgrywek zgłosiło się Poznańskie Stowarzyszenie Żużlowe - twór, z którego kilka lat temu powstała zbankrutowana dziś spółka..- Poznańscy działacze złożyli wniosek o przyjęcie do ligi - informuje Piotr Szymański przewodniczący GKSŻ na spotkaniu przedstawiciel klubów drugoligowych, które odbyło się w poniedziałek w Poznaniu.
Nowe stowarzyszenie już zapowiada, że nie zamierza przejmować długów poprzedników. Tak więc szanse na odzyskanie zaległych pieniędzy zawodników startujących w ubiegłym sezonie w barwach Skorpionów z Poznania są znikome.- Do rozgrywek zgłasza się zupełnie inny podmiot prawny niż spółka. W tej sytuacji my nie mamy możliwości zmuszenia stowarzyszenia do przejmowania długów spółki. - informuje Szymański.
Szkoda tylko, że jeszcze nie tak dawno GKSŻ dopuściła do rozgrywek żużlowych drużyny z Ostrowa Wlkp. oraz Krakowa pod warunkiem przejęcia zobowiązań poprzedników. Ale jak tłumaczy przewodniczący GKSŻ: - Ale wtedy nowe podmioty z tych miast przystępowały do procedury licencyjnej po terminie. A działacze z Poznania mieszczą się w terminach.