- Finał był zaraz po równaniu toru i zabiegach kosmetycznych. Już w półfinałach mogliśmy się przekonać, że na tym torze, w tej fazie zawodów, nie da się skutecznie jechać środkowym pasem. Plan był taki, żeby jak najszybciej dojechać do krawężnika i uciec rywalom. Nie do końca udało się ten zamiar zrealizować, ale i tak jestem bardzo zadowolony. Drugie miejsce nie jest złe, zwłaszcza że Greg Hancock był niewiarygodnie szybki. Te zawody to świetny prognostyk przed kolejnymi rundami. Wracam do kraju z tarczą i teraz chodzi jedynie o to, by dobrą passę podtrzymać. Nieznane za mną, a przede mną to, co znam bardzo dobrze, czyli Leszno i Praga - mówi Hampel.