Zostań naszym Fanem!
ZALOGUJ SIĘ: 
Polecamy
Zamieszania wokół meczu Stal - Falubaz ciąg dalszy
 14.05.2012 13:57
Wiadomość o śmierci Lee Richardsona podczas spotkania derbowego Stali z Falubazem rozpętała coś, co trudno było oglądać na antenie TVP Sport. Przepychanki słowne, wulgaryzmy, wzajemne oskarżenia. Ciąg dalszy mamy dzisiaj. Piotr Paluch powiedział, że to Falubaz zagrał na śmierci Richardsona, a nie Stal.

 

Przed 8 biegiem na stadionie ogłoszono wiadomość o szokującej śmierci Richardsona. Pojawiły się głosy, że obóz Falubazu wiedział o tym już dużo wcześniej.  Sędzia zawodów Marek Wojaczek udał się do parkingu i po kilkuminutowej naradzie z zespołami, ogłosił, że zarówno zawodnicy Stali jak i Falubazu chcą dalej jechać i taka jest ich decyzja. Chwilę później przed kamerami TVP Sport Piotr Protasiewicz powiedział, że nie jest w stanie skupić się na zużlu. Rafał Darżynkiewicz i Krzysztof Cegielski zaprzestali komentowania spotkania, na znak protestu i hołdu dla Richardsona. Kibice Falubazu z podobnych powodów opuścili swój sektor.

 

Bieg 9 i 10 zakończył się podwójną wygraną gorzowian. Następnie po 10 biegu do parkingu wbiegł Robert Dowhan i zakazał swoim zawodnikom wyjazdu do kolejnych biegów. Gonitwa 11 zakończyła się rezultatem 5:0. Ochrona wyprosiła po chwili z parkingu Roberta Dowhana. Przepychanki trwały dalej. Oba zespoły bały się walkowera. W końcu po półgodzinnej walce, wieloma telefonami kierowników obu drużyn do sędziego, Marek Wojaczek postanowił odwołać spotkanie i pozostawić władzom ekstraligi ostateczne decyzje w sprawie pojedynku.

 

Na pytanie dlaczego Stal nie przerwała zawodów, Piotr Paluch odpowiada: Bo gdyby przerwała, mogła mieć walkower. Zielonogórscy zawodnicy wyjechali. Dlaczego my mieliśmy nie wyjechać? Oni zagrali na śmierci Richardsona, a nie my.

 

Sprawę skomentował Rafał Dobrucki. - Myślę, że decyzja należy do ekstraligi i musi być jedna - należy uszanować tę tragedię, która stała się we Wrocławiu i te zawody przerwać definitywnie. My w związku z tym, że 8 biegów się odbyło proponowaliśmy, żeby zawody zostały zaliczone, co trzeba zaznaczyć, nie jest absolutnie w naszym interesie - bronił zespołu Dobrucki. - Była różnica zdań. Tak jak powiedziałem. Reszty można się domyślić. Tak jak było widać, nawet dwa odbyły się w niepełnym składzie, więc komentarz zostawiam państwu - dodaje.

 

Piotr Paluch twierdzi z kolei, że Stal poinformowała drużynę gości i sędziego o śmierci Anglika już po siódmym biegu. Mecz nie został wówczas odwołany. - Po siódmym biegu wiceprezes Mirek Maszoński zgłosił Rafałowi Dobruckiemu, że Lee Richardson umarł. Rafał Dobruckim mimo tego odjechał jeszcze jeden bieg. Pan Maszoński zgłosił tę sytuację także sędziemu po siódmym biegu. Sędzia powinien i drużyna zielonogórska powinna przerwać to po siódmym biegu. Jechali dalej.

 

Trudno ocenić, który zespół mówi prawdę i kto tak szczerze chciał przerwania zawodów. Stal wysoko prowadziła, Falubaz przegrywał. Kibice z Gorzowa mimo wiadomości o śmierci Richardsona, zniecierpliwieni zamieszaniem w parkingu, krzyczeli "Jedziemy, jedziemy". Jedno jest pewne, gdyby identyczna sytuacja miała miejsce na torach Elite League lub Elitserien, nikt nie zawahałby się natychmiast odwołać zawodów. Takie sceny, jaki zamieszczamy poniżej możliwe są tylko w naszym kraju, gdzie pieniądz, chęć zwyciężania i presja, jest silniejsza niż ludzkie uczucia.



Redakcja (za: Radio Zachód, youtube, sport zgora)
Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?
TAK NIE
Komentarze (0)
Nie ma komentarzy związanych z tym artykułem. Twoja opinia może być pierwsza.
© 2002-2024 Zuzelend.com