- Dzisiejszy rywal nie był z czołówki tabeli. Z drugiej strony nie można lekceważyć pojedynczych zawodników. W Wybrzeżu jest Pedersen, jeden z najlepszych na świecie, jest nieobliczalny Jonasson, jest Bogdanows, który potrafi spłatać psikusa. Pieszczek, który też z meczu na mecz jedzie coraz lepiej i za rok dwa może być jednym z najlepszych juniorów w kraju. Ja osobiście miałem nieprzyjemność oglądać jego plecy w Gdańsku. W poszczególnych wyścigach musieliśmy się zatem spinać. Liczą się jednak trzy punkty, a tych bardzo potrzebujemy żeby w końcowej klasyfikacji był w czwórce. Nie wyobrażam sobie, abyśmy już w połowie sierpnia mieli wakacje.
Ten komplet punktów zawsze fajnie wygląda w programie czy gazecie. Nie pamiętam, czy udało mi się zrobić czysty komplet w barwach Falubazu od momentu mojego powrotu do Zielonej Góry. Cieszę się bardzo, mimo że nie jechaliśmy z liderem. Jednak wygrana z Nicki Pedersenem po ładnych biegach daje dużo satysfakcji i zadowolenia. Po pechowym barażu Pucharu Świata, gdzie totalnie zawiódł mnie sprzęt. Najlepszy silnik po treningu stracił moc, drugi po drugim biegu tak samo. Ręce mi opadają, bo to totalnie się nie układa. Mimo tego, że czuję się w wysokiej formie, czego przykładem jest choćby dzisiejszy wyścig, to nie chce to się zazębić w ważniejszych imprezach. Teraz skupiamy się tylko na Falubazie i walce o fazę play-off. Mam nadzieję, ze tutaj będziemy mieli więcej szczęścia- mówi Piotr Protasiewicz.