- Mam nadzieję, że wygramy tę rywalizację. Mamy dziesięć punktów zaliczki, liczyliśmy wprawdzie na więcej, ale z różnych powodów się nie udało. Choćby przez mój upadek. Na szczęście prześwietliłem wszystko i niczego złamanego nie miałem, skończyło się na lekkim wstrząsie mózgu. Teraz jest już wszystko w porządku. W meczu w rundzie zasadniczej zdobyłem w Zielonej Górze tylko pięć punktów, jest okazja do rehabilitacji. Nie wiem, dlaczego tak się stało, bo lubię tamtejszy tor, na przykład w finale indywidualnych mistrzostw Polski, gdyby nie defekt, walczyłbym o złoto - mówi Adrian Miedziński.