Natomiast pytany na temat, o którym ostatnio głośno czyli o jego ewentualnym przejściu do gnieźnieńskiego Startu odpowiada zdawkowo, iż nie potwierdza i nie zaprzecza.
- Zakończony właśnie sezon był bardzo dobry w moim wykonaniu i to rzeczywiście mobilizuje mnie do stawiania sobie kolejnych wyzwań. Życie nauczyło mnie już jednak, aby z pokorą podchodzić do tego typu spraw. W tej chwili jest zbyt wcześnie, aby składać takie deklaracje. Nie sądzę, aby zamieszanie wokół mojej osoby było aż tak wielkie. To taki okres, że kluby dzwonią, pytają o różne sprawy i sondują, kto, gdzie ewentualnie mógłby trafić. Ja również otrzymuję takie pytania, ale na razie jest za wcześnie, aby mówić o konkretach. Pewne jest tylko to, że w przyszłym roku...gdzieś będę jeździł - odpowiada Robert Miskowiak pytany o starty w najbliższym sezonie.
Ostatnimi czasy sporo sie mówi o Robercie Miskowiaku w kontekście jego ewentualnego przejścia do przyszlorocznego beniaminka Enea Ekstraligi, Startu Gniezno - Nie ukrywam, że w Gnieźnie jest bardzo fajny klimat dla żużla. Mecze ogląda tam bardzo dużo kibiców, a to także ma spore znaczenie dla nas zawodników. Co do informacji o moich ewentualnych występach w Starcie, to ich ani nie potwierdzam, ani im też nie zaprzeczam. Różnie to przecież może być. Do rozpoczęcia okresu transferowego pozostało jeszcze trochę czasu i wiele się może wydarzyć. Dużo więcej wszyscy będziemy wiedzieli po 1 grudnia i po tym, jak już poznamy ostateczny kształt regulaminu na przyszły sezon - mówi Robert Miskowiak.
Sezon 2012 zanami. Jak go oceni najlepszy zawodnik I ligi - Najbardziej jestem zadowolony ze swoich wyników osiągniętych w lidze, w barwach KMŻ Lublin. To przecież tam są największe emocje i tam też zarabiamy największe pieniądze. Indywidualnie też było nieźle, bo zdobyłem srebrny medal na mistrzostwach Europy. Nie wszystkie plany udało się jednak zrealizować. Nie wyszedł mi na przykład start w indywidualnych mistrzostwach Polski. W tych zawodach liczyłem na znacznie więcej. Teraz jednak przede mną kolejne wyzwania, choć na razie wolałbym ich nie zdradzać - konczy popularny Misiek.