Nowy sezon Enea Ekstraligi jeszcze daleko przed nami, a w Unibaxie Toruń już robi się gorąco! Trójka toruńskich żużlowców jest w coraz ostrzejszym sporze prawnym ze swoim klubem. Mowa, rzecz jasna, o roszczeniach toruńskiego klubu o zwrot części zarobków z ubiegłego sezonu od Adriana Miedzińskiego, Darcego Warda i Ryana Sullivana.
Głos w sprawie zabrał Prezes Unibaxu Toruń - Mateusz Kurzawski: - Kontrakt jest umową handlową. Zawiera możliwość obniżenia wynagrodzenia, ale i podwyższenia w konkretnych okolicznościach. Dostaliśmy odpowiedzi od zawodników i teraz je analizujemy. Ostateczną decyzję podejmiemy w najbliższych dniach.
Żużlowców w sporze reprezentuje mecenas Wiktor Cajsel, który od lat specjalizuje się aspektach prawnych polskiego sportu. - Z taką sytuacją spotkałem się po raz pierwszy. Nie ma podstawy prawnej do żądania takich pieniędzy od zawodników. Odebranie im pieniędzy już zapłaconych niczemu nie służy. Nie jest żadnym mechanizmem motywującym do poprawy wyniku. Motywacją może być obcięcie stawek na kolejny sezon. Wtedy zawodnik musi lepiej jeździć, żeby zarobić podobne pieniądze. A taki był przecież cel organu, który takie przepisy przygotował - wyjaśnia prawnik.
Dlaczego inne kluby nie korzystają z tych przepisów? - To proste: są mało precyzyjne. W kontrakcie standardowym i przepisach Polskiego Związku Motorowego jest mowa, że klub może obniżyć wynagrodzenie na dany sezon, a nie za poprzedni. To kompletne dziwactwo. Według mnie, kluby szukają jedynie oszczędności, ale kosztem zawodników i bez podstawy prawnej - podkreśla Cajsel.
Kłopoty z interpretacją ma nawet sama Speedway Ekstraliga. - Klub z Torunia zwrócił się z prośbą o wykładnię przepisów. Sprawa została przekazana do kancelarii prawnej i czekamy na ekspertyzę, która wszystko rozstrzygnie - mówi w rozmowie z Gazetą Pomorską prezes ligi Wojciech Stępniewski.