Krzysztof Kasprzak początku sezonu 2013, z całą pewnością, nie zaliczy do udanych. W sobotnich zawodach Grand Prix popularny "Kasper" nie zdobył ani jednego punktu. We wczorajszym ligowym meczu Stali z Unibaxem Toruń było już nieco lepiej, ale to i tak występ daleki od oczekiwań samego zawodnika.
- Dziś w pierwszym biegu było jeszcze przyczepnie. Mi jest łatwiej na tych przyczepnych torach. Później, gdy zrobiło się już twardo, to - mimo iż jestem już doświadczonym zawodnikiem - trudno mi się "skleić". Zaczynam kombinować z zapłonami, zębatkami - skomentował Krzysztof Kasprzak.
Startującemu od tego sezonu w zawodach cyklu Grand Prix Kasprzakowi nie udał się m.in. wyścig piętnasty, przegrany przez gorzowian 1:5. - W piętnastym wyścigu puściłem sprzęgło szybciej niż Tomasz Gollob, a po chwili inni zawodnicy byli już na łuku, a ja dopiero w łuk wchodziłem. Później próbowałem ich dogonić, ale tak dobrych zawodników nie dało się już wyprzedzić - mówi rozczarowany lider gorzowskiej Stali.
Kasprzak cały czas intensywnie pracuje nad znalezieniem recepty na udane występy w roku 2013. - Muszę znaleźć jakiś silnik na twarde tory, bo wczoraj na Grand Prix nie zdobyłem nic, dzisiaj też pojechałem słabo. Mam za dużo mocy w silnikach. Na torze w Gorzowie, który wymaga takich silników, wszyscy się męczą, a ja się bawię, ale gdy przyjdzie mi jeździć "na betonie", to mam problem - analizuje "Kasper".
Wracając do sobotniego Grand Prix Krzysztof Kasprzak mówi, iż tor podczas piątkowego treningu różnił się od tego podczas zawodów. - Po meczu z Rzeszowem kupiłem trzy nowe silniki, które pasowały na piątkowym treningu - były elastyczne, słabsze. Na zawodach tor był już zupełnie inny.
Jarosław Węgler (za: inf. własna)