Lech Kędziora (trener Lechma Startu Gniezno): Na pewno jest winny trener w tym momencie bo to on odpowiada za punkty Sebastiana Ułamka czy Antonio Lindbaecka. I to jest moja wina. Myślę, że jako zespół wypadliśmy pozytywnie. Przez dłuższy czas w meczu prowadziliśmy równorzędną walkę. Niestety w końcówce zawodnicy na których stawiamy czyli prowadzący parę, nie przywieźli ważnych punktów. To jest główna przyczyna naszej porażki.
Piotr Paluch (trener Stali Gorzów): Nikt nie mówił, że będzie lekko. Liga jest nieprzewidywalna. Spodziewaliśmy się, że nie będzie to łatwy mecz. Przespaliśmy początek. Przełomowy okazał się dwunasty bieg, kiedy Bartosz Zmarzlik wraz z Nielsem Kristianem Iversenem wygrali podwójnie. Ciężkie zawody, jeszcze dużo pracy przed nami. Najważniejsze, że wygraliśmy.
Piotr Świderski (Lechma Start Gniezno): Wygrana była blisko. Wydawało się, że jesteśmy „w kontakcie”. Przez pewien czas prowadziliśmy, lecz niestety końcowy wynik był dla nas niekorzystny. Zadecydowały szczegóły. Mamy strasznego pecha w tym roku, przegrywamy nieznacznie spotkania, a to nie daje nam żadnych punktów w tabeli. Zaczyna się robić „ciepło”.
Matej Zagar (Lechma Start Gniezno): Niestety taki jest sport. Staram się robić wszystko najlepiej jak umiem. Szkoda tego meczu, bo przegrywamy spotkania, które powinniśmy wygrać. Mam nadzieję, że wreszcie znajdzie się taki partner, z którym będę mógł wygrywać biegi 5:1, podobnie jak to miało miejsce z Nielsem Kristianem Iversenem w roku poprzednim.
David Watt (Lechma Start Gniezno): Przegraliśmy „o błysk szprychy”. Wiem, że stać nas by być o wiele lepszym zespołem, niż wynik, który widniał na tablicy końcowych wyników. Dużo razem musimy jeszcze popracować. Nie można patrzeć na błędy, tylko uczyć się na nich. Pozytywem dla mnie było to, że wszyscy ciężko pracowali. Cieszyć również mogła bardzo liczna grupa kibiców z Gniezna, którzy nas przez całe spotkanie głośno dopingowali, co dało się odczuć w trakcie biegów. Byli niesamowici.
Niels Kristian Iversen (Stal Gorzów): Dla nas to było ważne, aby wygrać to spotkania. I udało się to wykonać. Musieliśmy się wszyscy razem nauczyć tego nowego, trudniejszego toru, ponieważ z powodów regulaminowych nie może być on taki, jak w roku ubiegłym. Ze swojej postawy jestem jak najbardziej zadowolony, ale zawsze może być lepiej.
Bartosz Zmarzlik (Stal Gorzów): Ja się „dwoję i troję”, robię wszystko co potrafię, ale ciężko wyprzedzać jest na takich torach. Motocykl miałem bardzo dobry, jednakże jeśli ktoś jedzie przed tobą poprawnie to nie możliwości wyprzedzić. Pierwszy raz jechałem na tym silniku. Ze startu nie wyjeżdżałem już „sześćdziesiąty czwarty”, tylko w kontakcie. Już jest lepiej, ale to jeszcze nie jest to, do czego jestem przyzwyczajony.