Zostań naszym Fanem!
ZALOGUJ SIĘ: 
Polecamy
Emocje do ostatniego biegu: Renault Zdunek Wybrzeże ? GKM Grudziądz 43:47 (relacja)
 02.06.2013 22:58
Dopiero ostatni bieg wyłonił zwycięzcę spotkania pomiędzy Renault Zdunek Wybrzeżem a GKM-em Grudziądz. Był to mecz godny dwóch najlepszych drużyn zaplecza ekstraligi.

Niedzielny pojedynek pomiędzy pretendentami do awansu mógł z pewnością zadowolić najwybredniejszych żużlowych kibiców. Wybrzeże Gdańsk i GKM Grudziądz stworzyły pełne emocji widowisko, które obfitowało w walkę, nieraz i na granicy faulu. Oba zespoły pojechały na maksimum swoich możliwości.

Goście, którzy zapowiadali nie tylko zwycięstwo ale i zdobycie punktu bonusowego, już w pierwszym biegu pokazali, że nie rzucali słów na wiatr. W prawdzie para Wybrzeża prowadziła po starcie 4:2 jednak błędy prowadzącego Mroczki bezlitośnie wykorzystali przyjezdni i to oni wygrali w takim właśnie stosunku. Wychowanek GKM-u dojechał ostatecznie na ostatnim miejscu. W wyścigu młodzieżowym Krystian Pieszczek i Marcel Szymko nie pozostawili złudzeń swoim rówieśnikom z Grudziądza i pewnie dowieźli podwójne zwycięstwo. W biegu kolejnym goście doprowadzili do remisu. Para Dryml-Kościuch pokonała Gafurova i, zastępującego Thomasa Jonassona, Adriana Gomólskiego 4:2. Po starcie grudziądzanie prowadzili podwójnie, jednak szaleńcze ataki Rosjanina pozwoliły mu przedzielić gości. Piąta odsłona dnia była powtarzana aż dwukrotnie. Najpierw sędzia dopatrzył się lotnego startu Gomólskiego a później na tor upadli Gafurow i Nicholls. W momencie upadku Gomólski jechał na prowadzeniu. Rosjanin jako sprawca upadku Anglika został wykluczony. Za trzecim razem bieg udało rozegrać się już bez problemów. Tym razem osamotniony Gomólski nie miał nic do powiedzenia i przyjezdni wyszli na czteropunktowe prowadzenie. Kolejny, szósty wyścig przyniósł drugi z rzędu triumf GKM-u. Wynik 4:2 zapewniła para Dryml – Kościuch. Jeszcze na jedno okrążenie przed metą wydawało się, że goście wygrają ten bieg podwójne, jednak na ostatnim łuku szaleńczym atakiem Pieszczek przedzielił grudziądzką parę. Chyba najpiękniejszym wyścigiem dnia był bieg siódmy. Atomowym startem popisał się Harris, jednak z pierwszego łuku Stachyra i Mroczka wyszli na podwójne prowadzenie. „Bomber” nie zamierzał jednak składać broni i rzucił się w szaleńczą pogoń za gdańszczanami. Już na drugim okrążeniu udało mu się wyprzedzić Mroczkę. Ten podjął walkę z szybkim Anglikiem. Zawodnicy tasowali się niemal do samej kreski. Ostatecznie górą  był zawodnik gości. Po biegu tym, w trakcie regulaminowej przerwy, doszło na stadionie do niecodziennej sytuacji. Jeden z kibiców oświadczył się swojej dziewczynie, która bez wahania odpowiedziała „tak”. Odwaga i pomysłowość narzeczonych została nagrodzona głośną owacją. Po przerwie na torze znów dominowały emocje i nieprzewidziane rozstrzygnięcia. Bieg ósmy, ku osłupieniu publiczności, został tuż po starcie wstrzymany. Grudziądzanie prowadzili wówczas 4:2. W powtórce lepiej ze startu wyszedł Miśkowiak i uratował dla czerwono-biało-niebieskich remis. Po biegu dziewiątym stadion zamarł. Norbert Kościuch i Ales Dryml bez większych kłopotów ograli podwójnie Stachyrę i bardzo wolnego w tym meczu Mroczkę. Przewaga gości wynosiła w tym momencie już osiem punktów. Sygnał do odrabiania strat dali w biegu kolejnym, najlepsi tego dnia w obozie gdańskim, Pieszczek i Gafurow. Miejscowi prowadzili po starcie 5:1 i wszystko wskazywało na to, że tak dojadą do mety. Niestety, nie dający za wygraną, Harris bezpardonowo zaatakował juniora Wybrzeża, powodując jego upadek. „Krycha” długo leżał na torze, na którym pojawiła się karetka. Na całe szczęście junior gdańskiej drużyny wstał o własnych siłach i, chociaż uskarżał się na ból ręki, był zdolny do dalszej jazdy. Karetka wróciła do parkingu, jednak zawody zostały przerwane. Emocji na torze nie wytrzymał jeden z kibiców, który z podejrzeniem zawału serca musiał zostać odwieziony do szpitala. Nieprzewidziana przerwa trwała niemal pół godziny. W tym czasie kibice obu drużyn rywalizowali pomiędzy sobą, głośno dopingując swoich pupili. Po powrocie ambulansu zawody zostały wznowione. W powtórce biegu dziesiątego, bez wykluczonego „Bombera” triumfowali gospodarze, odrabiając tym samym cztery punkty. W biegu jedenastym gdańszczanie poszli za ciosem i zniwelowali straty o kolejne dwa oczka. Bliscy doprowadzenia do remisu byli w gonitwie numer trzynaście. Przez trzy i pół okrążenia Pieszczek wiózł za plecami Scotta Nichollsa, trzeci z kolei jechał Gomólski. Brawurowym atakiem na ostatnim okrążeniu Anglik uratował dla swojej drużyny remis. Emocje na stadionie sięgały zenitu. Zagrzewani głośnym dopingiem gdańszczanie postanowili do końca walczyć o końcowy triumf. W biegu trzynastym parze Gafurow Mroczka przyszło się jednak zmierzyć z niepokonanym do tej pory Drymlem i walecznym Harrisem. Ku wielkiej radości miejscowej publiczności Wybrzeże wygrało ten bieg podwójnie. Dla Czecha okazała się to jedyna porażka w całym spotkaniu. Przed biegami nominowanymi wynik brzmiał 40:38 dla gospodarzy. Zwycięzcę miały wyłonić dwie ostatnie gonitwy z udziałem najlepszych zawodników. Bieg czternasty mógł i powinien zakończyć się podwójnym triumfem Wybrzeża. Mroczka do spółki z Gafurowem wyszła na podwójne prowadzenie i goście wydawali się bez szans. Zawodnicy GKM-u wykazali się jednak olbrzymią determinacją i wolą walki. Najpierw obaj wyprzedzili Mroczkę a następnie bardzo szybki Kościuch uporał się z Gafurowem. 4:2 dla gości i remis na jeden bieg przed końcem meczu. Jedyne co było wiadome to, że bonus zostanie nad morzem. Piętnastą gonitwę cały stadion oglądał na stojąco. W niej jednak grudziądzanie już po starcie usadowili się na dwóch czołowych lokatach i z wyraźną przewagą dowieźli zwycięstwo do mety. Pierwszy, historyczny triumf GKM-u w Gdańsku stał się faktem.

 

Wygrana gości jest mimo wszystko niespodzianką. Nikt w Gdańsku nie spodziewał się, że mecz może zakończyć się wynikiem innym niż triumf podopiecznych Stanisława Chomskiego. Niestety kluczową dla ostatecznego wyniku okazała się absencja Thomasa Jonassona oraz słabsza dyspozycja Artura Mroczki. Występ Adriana Gomólskiego okazał się zupełnym nieporozumieniem. Drużyna z Grudziądza była bardziej wyrównana i bezlitośnie wykorzystała brak Szweda w drużynie rywala. Pretensje Robert Kempiński może mieć jedynie do Chrisa Harrisa, który zanotował najsłabszy jak do tej pory występ w grudziądzkich barwach. Ważne w końcowym rozrachunku punkty przywiózł nawet Mateusz Rujner.

 

Niedzielne starcie miało dać odpowiedź czy któraś z tych dwóch drużyn będzie bliżej awansu. Wygrana gdańszczan dawała im pierwsze miejsce w tabeli i teoretycznie bardziej komfortową sytuację przed decydującymi meczami. Zespół z Pomorza i Kujaw pokazał jednak, że nie powiedział ostatniego słowa w walce o ekstraligę. Prawdziwe emocje są tak naprawdę dopiero przed nami.   

 

GKM Grudziądz: 47

1.Scott Nicholls - 11+3 (3,2*,1*,3,2*)
2. Andriej Karpow -7 (1,3,2,0,1)
3. Norbert Kościuch - 10 (1,1,3,2,3)
4. Ales Dryml - 11+1 (3,3,2*,0,3)
5. Chris Harris - 4+1 (1*,2,w,1)
6. Łukasz Cyran - 1 (1,0,u)
7. Mateusz Rujner - 3 (0,2,1)

 

Renault Zdunek Wybrzeże: 43

9. Artur Mroczka - 4 (0,1,0,3,0)
10. Dawid Stachyra - 7 (2,3,1,1,-)
11. Adrian Gomólski - 2 (0,1,-,1)
12. Renat Gafurow - 9+1 (2,w,3,2*,2)
13. Robert Miśkowiak - 10 (3,0,3,3,1)
14. Krystian Pieszczek - 9+1 (3,2,2*,2,d)
15. Marcel Szymko - 2+1 (2*,0,0)

 

Bieg po biegu:

1.Nicholls, Stachyra, Karpow, Mroczka 2:4
2. Pieszczek, Szymko, Cyran, Rujner 5:1 (7:5)
3. Dryml, Gafurow, Kościuch, Gomólski 2:4 (9:9)
4. Miśkowiak, Rujner, Harris, Szymko 3:3 (12:12)
5. Karpow, Nicholls, Gomólski, Gafurow (w) 1:5 (13:17)
6. Dryml, Pieszczek, Kościuch, Miśkowiak 2:4 (15:21)
7. Stachyra, Harris, Mroczka, Cyran 4:2 (19:23)
8. Miśkowiak, Karpow, Nicholls, Szymko 3:3 (22:26)
9. Kościuch, Dryml, Stachyra, Mroczka 1:5 (23:31)
10. Gafurow, Pieszczek, Rujner, Harris (w) 5:1 (28:32)
11. Miśkowiak, Kościuch, Stachyra, Karpow 4:2 (32:34)
12. Nicholls, Pieszczek, Gomólski, Cyran (u) 3:3 (35:37)
13. Mroczka, Gafurow, Harris, Dryml 5:1 (40:38)
14. Kościuch, Gafurow, Karpow, Mroczka 2:4 (42:42)
15. Dryml, Nicholls, Miśkowiak, Pieszczek (d4) 1:5 (43:47)

Marcin Kowalik (za: informacja własna)
Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?
TAK NIE
Komentarze (0)
Nie ma komentarzy związanych z tym artykułem. Twoja opinia może być pierwsza.
© 2002-2024 Zuzelend.com