Zostań naszym Fanem!
ZALOGUJ SIĘ: 
Polecamy
Wybrzeże nie ma zamiaru karać zawodników
 11.06.2013 11:14
Nie milkną echa niedzielnej porażki Renault Zdunek Wybrzeża w Rawiczu. Atmosfera w klubie robi się co raz bardziej napięta. Władze zapewniają, że nie będą karać zawodników.

Wyjazdowa porażka Wybrzeża z outsiderem 1 ligi wprawiła w osłupienie chyba całą żużlową Polskę. Niektóre media pisały nawet o kompromitacji. Gdzieniegdzie pojawiły się spekulacje czy żużlowcy zostaną ukarani za słabą jazdę i dwie porażki pod rząd.

 

- Dostaliśmy kubeł zimnej wody. Ja, trener, zawodnicy - wszyscy. Wojnę można wywołać bez problemu, ale nie o to w tym wszystkim chodzi. Z częścią zawodników jestem już po rozmowach telefonicznych, a spotkanie w całej grupie czeka nas w ciągu najbliższych dni. Musimy wspólnie zrobić wszystko, by ta drużyna wróciła do stanu sprzed trzech tygodni. Rozumiem rozgoryczenie kibiców, bo porażka w Rawiczu nie powinna mieć miejsca i przepraszam ich za to, co się wydarzyło. Skoro jednak chwila słabości przyszła, to dobrze, że w tym, a nie innym momencie. Panikować moglibyśmy po przegranym meczu o awans do ekstraligi, a nie teraz - mówi prezes Robert Terlecki.

 

Z wielu miejsc padły zarzuty, że słaba postawa gdańszczan wynika z opóźnień w wypłatach. Temat ten wypłynął już po meczu z GKM-em Grudziądz. Artur Mroczka wyjaśniał wtedy, że motocyklom gdańskich żużlowców brakuje prędkości, stąd nienajlepsza dyspozycja. Czy faktycznie te porażki to swojego rodzaju odwet żużlowców za poślizgi w wypłatach? Robert Terlecki nie dopuszcza do siebie takich myśli.

 

- Ich postawa bardzo nas zawiodła, ale równie dobrze możemy powiedzieć, że klub zawiódł ich spóźniając się z wypłatami. Wynik w Rawiczu nie ma z tym jednak nic wspólnego, bo zawodnicy są na bieżąco informowani jak wygląda sytuacja w klubie. Co jakiś czas dostają część należności i wiedzą, że ostatecznie rozliczenie przyjdzie po sezonie. Takie realia są w wielu klubach i zawodnicy to rozumieją. Nikt nie miał cienia podejrzenia, że wynik w Rawiczu to forma protestu. Przecież punkty wywalczone na torze to dla zawodników zysk. To była po prostu sportowa niedyspozycja - twierdzi prezes GKS Wybrzeże SA.

 

Dla jeźdźców Wybrzeża nastał trudny czas. Brak terminowych wypłat wiąże się z niemożliwością inwestycji w lepszy sprzęt. Żużlowcy zdają sobie jednak sprawę, że słabą postawą na torze niczego tak naprawdę nie osiągną. Prezes Terlecki zapewnia, że pieniądze będą. Wierzy również, że wszystko skończy się dla jego podopiecznych szczęśliwie.

 

- Dług będzie się za nami ciągnął do końca sezonu. Spłacamy przecież zaległości, które zastaliśmy przychodząc do klubu. Uregulowaliśmy 600 tysięcy złotych z blisko miliona złotych długu po poprzednim zarządzie. 29 czerwca na zebraniu zarządu stowarzyszenia wszelkie rozliczenia będą przedstawione co do złotówki. To nieuniknione, że spłata starych należności jednocześnie generuje nowe, na szczęście w tym wypadku już niższe. Zawodnicy mają zapewnienie, że rozliczymy się z nimi najpóźniej przed rozpoczęciem procesu licencyjnego - wyjaśnia Terlecki.

 

Przed czerwono-biało-niebieskimi mecz prawdy w Ostrowie Prezes Terlecki jest przekonany, że ten mecz gdańszczanie wygrają. Czy ewentualna porażka zapali w gdańskim klubie czerwoną latarnię?

 

- Nie dowiemy się, bo opcji porażki w Ostrowie Wielkopolskim po prostu nie ma. Pojedziemy tam wygrać i to wysoko – kończy prezes gdańskiego klubu.

Marcin Kowalik (za: www.trojmiasto.pl / inf własna)
Czy na pewno chcesz usunąć ten komentarz?
TAK NIE
Komentarze (0)
Nie ma komentarzy związanych z tym artykułem. Twoja opinia może być pierwsza.
© 2002-2024 Zuzelend.com