Jeździec Renault Zdunek Wybrzeża ostro skrytykował decyzję klubu o odsunięciu go od składu na mecz z łotewskim Lokomotive Daugavpils. Pomimo kontuzji Dawidoff deklarował chęć i gotowość do startu. Włodarze Wybrzeża postanowili jednak nie korzystać z usług wychowanka TŻ Lublin w tym meczu. W jego miejsce powołany został młody Szwed Mathias Toernblom. Stachyra, który kilkanaście dni temu złamał kość śródstopia, powinien być gotowy do jazdy dopiero po mniej więcej czterech-sześciu tygodniach. Tymczasem sam zawodnik uznał już po 10 dniach, że jest gotowy wsiąść na motocykl i wspomóc kolegów w walce o ligowe punkty. Nabył nawet specjalną wkładkę ortopedyczną, dzięki której stopa miała mieć mniejsze obciążenie. Ambitny żużlowiec stawił się również w Gdańsku na treningu aby rywalizować o miejsce w składzie. Gdy stało się jasne, że zabraknie go w meczu przeciwko Łotyszom zawodnik dał upust swoim negatywnym emocjom. Na jednym z portali społecznościowych skrytykował decyzję gdańskiego klubu.
- Kupić nowy silnik.. jechać 700km z połamaną nogą by pomóc drużynie.. odjechać trening i usłyszeć: nie jedziesz - bezcenne! Tak się właśnie traktuje i zraża zawodników którzy poświęcają się dla drużyny, dla kibiców- napisał na facebooku żużlowiec.
Gdy emocje pomeczowe nieco opadły Stachyra już bardziej na chłodno odniósł się do całej sytuacji.
- Napisałem to, co czułem. Byłem bardzo rozczarowany i chyba każdy by był na moim miejscu. Chciałem pokazać kibicom, że bardzo zależy mi na drużynie i dać z siebie wszystko mimo kontuzji. Wiem, że ten sezon nie jest w moim wykonaniu najlepszy, ale z drugiej strony jakiejś wielkiej tragedii nie ma, a jeśli przegrywaliśmy mecze to akurat nie decydowała o tym moja postawa – wyjaśnił w rozmowie z portalem trójmiasto.pl Dawidoff.
Na tą chwilę w klubie nikt nie skomentował facebookowego postu zawodnika. Wszystko wskazuje na to, że sprawa po prostu rozejdzie się po kościach. Stachyra znalazł się w awizowanym składzie gdańszczan na mecz w Łodzi z Orłem.
- Na pewno pauza w meczu przeciwko Lokomotivowi nie jest mi na rękę, bo wybiło mnie to z rytmu. Jak się okazało, nawet gdybym w tym meczu nie zdobył ani jednego punktu to i tak byśmy go wygrali. Ja natomiast zyskałbym na pewności siebie, choć treningi udowodniły, że uraz stopy nie przeszkadza mi w jeździe. Nie chcę już do tego wracać. Liczę na to, że pojadę w Łodzi i wygramy to spotkanie. Póki co, trenuję w Rzeszowie i nie narzekam ani na silniki, ani na stopę - kończy Stachyra
Mecz z Orłem może mieć dla gdańszczan kluczowe znaczenie w walce o jak najlepszą pozycję przed play off-ami. Łodzianie zajmują aktualnie trzecie miejsce w tabeli i z pewnością zrobią wszystko aby pokonać trójkolorowych. Zwłaszcza, że ewentualna wygrana mocno przybliżyła by ich do czołowej czwórki.