Historyczne Derby Wielkopolski okazały się być bardzo ciekawym i zaciętym pojedynkiem. Dopiero ostatni bieg wskazał zwycięzcę. Lechma Start Gniezno minimalnie uległa rywalom. Mecz zakończył się wynikiem 44:46 dla gości, a Fogo Unia Leszna wywiozła z Grodu Lecha trzy cenne punkty.
Wyścig nr 1 miał aż trzy odsłony. Najpierw sędzia doszukał się nierównego startu, potem po kontakcie z Fredrikiem Lindgrenem na tor upadł Davey Watt. Australijczyk został z kolejnej powtórki wykluczony, jednak osamotniony Sebastian Ułamek nie zawiódł kibiców i do mety dojechał, jako pierwszy.
Początek zawodów nie był udany dla leszczyńskich Byków. Biegi 2-5 kończyły się przegranymi gości. W konsekwencji po gonitwie piątej gospodarze prowadzili różnicą dziesięciu oczek! Trener Roman Jankowski nie zwlekał długo z zastosowaniem rezerwy taktycznej i w następnym wyścigu, za słabo spisującego się Grzegorza Zengotę, pod taśmą startową pojawił się Piotr Pawlicki. Zmiana okazała się "strzałem w dziesiątkę", bo młodszy z braci Pawlickich wraz z Damianem Balińskim podwójnie pokonali Bjarne Pedersena oraz Adriana Gałę.
Losy meczu szybko się odwróciły, a po ósmym biegu na tablicy wyników widniał remis 24:24. Niestety dla przyjezdnych Startowcy znowu wrócili do gry. Tym razem to para Ułamek-Watt pokazała Bykom plecy i zainkasowała pięć oczek na konto swojej drużyny. Później kolejne zwycięstwo 4:2 przywieźli Matej Zagar i młody, będący podczas tego spotkania w bardzo dobrej formie - Damian Adamczak.
Goście kolejny raz z rezerwy taktycznej skorzystali w wyścigu jedenastym. Wtedy to słabego Zengotę zastąpił Przemysław Pawlicki. Wychowanek Unii Leszno minął metę, jako ostatni i z wymarzonego biegowego zwycięstwa zrobił się tylko remis.
Przed gonitwami nominowanymi Lechma Start Gniezno prowadził z Fogo Unią Leszno 40:38. Kierownictwo czerwono-czarnych zdecydowało się obdarzyć kredytem zaufania swoich młodych podopiecznych. W biegu czternastym na torze pojawił się Oskar Fajfer, a w piętnastym - Damian Admaczak. Przedostatni wyścig dnia zakończył się rezultatem 3:3, a ostatni, ku uciesze leszczyńskich kibiców - podwójnym zwycięstwem gości.