Przed startem tegorocznych rozgrywek wydawać się mogło, że PGE Marma Rzeszów ma spore szanse, aby w końcu odnieść sukces. Do zespołu dołączyli niegdyś reprezentujący już barwy Stali Rzeszów Nicki Pedersen oraz Jurica Pavlic. Jeśli dodamy do tego zeszłorocznego lidera "Żurawi" Grzegorza Walaska oraz Łukasza Sówkę i Rafała Okoniewskiego, który po przenosinach w 2010 roku do stolicy Podkarpacia, odrodził się niczym feniks z popiołów, to…
...na papierze rzeszowianie prezentowali się całkiem przyzwoicie. Sądzić można było, że dwójka Pedersen – Walasek będzie notować w każdym meczu zdobycze blisko kompletu punktów. Gdyby swoje zeszłoroczne wyniki powtórzył Okoniewski, a swoje dołożyli Pavlic i Sówka, to PGE Marma Rzeszów mogłaby być groźna dla każdego i w każdym meczu.
Jak to bywa w żużlu, wszystko weryfikuje tor i w przypadku „Żurawi” weryfikacja ta nie przebiegła pomyślnie. Zespół trenera Dariusz Śledzia zajmuje dopiero ósma lokatę w tabeli ligowej i ma sporą szansę na… spadek. Ciężko jednoznacznie stwierdzić co przyczyniło się do takiego przebiegu sezonu w wykonaniu rzeszowian. Od pierwszego spotkania na swoim torze zawodnicy PGE Marmy narzekali na przygotowanie toru przy ul. Hetmańskiej 69. Bardzo źle na drużynę wpłynęła absencja Nickiego Pedersena, który wybrał walkę w GP od startów w lidze. Tym samym rzeszowianie stracili ważne punkty podczas domowej konfrontacji z Unią Tarnów, punkty które w tej sytuacji byłyby bezcenne, bo dawałyby „Żurawiom” bufor oddzielający ich od strefy spadkowej.
Ale czy to tylko nie najlepszy początek sezony zdecydował o takim a nie innym położeniu rzeszowian? Wśród kibiców Stali Rzeszów - bo przecież nikt nie kibicuje PGE Marmie - słyszy się głosy, że w Rzeszowie po prostu nie ma drużyny oraz szkoleniowca, który byłby w stanie należycie zmotywować zawodników. Już podczas nieobecności Pedersena w składzie PGE Marmy zarówno kibice jak i sami zawodnicy dawali wyraz swojemu niezadowoleniu z postawy Duńczyka i z ich wypowiedzi dało się odczuć, że nie chcą w team’ie kogoś kto cele indywidualne przedkłada nad dobro drużyny. Oczywiście w przypadku zawodników nikt wprost nie użył takich słów, ale dało się to odczuć podczas rozmów z zawodnikami trenera Śledzia.
No właśnie, a co z trenerem Śledziem, któremu kibicie rzeszowskiej drużyny nadali przydomek „Fajny Darek”? Już wyjaśniam dlaczego, otóż po kilku przegranych meczach Dariusz Śledź zachwycał się stworzonym przez zawodników obu ekip widowiskiem, określając je mianem właśnie "fajnego" mimo, że jego drużyna nie spisywała się w nich najlepiej. Kibice mają również pretensje do Śledzia, że ten nie potrafi stosować zmian taktycznych, a jeśli już takowych dokonuje, to są to decyzje na ogół spóźnione i błędne. Coś co zdaniem moim, ale również wielu kibiców czarnego sportu z grodu Rzecha pogrążyło coach’a PGE Marmy Rzeszów, to słowa Krzysztofa Cegielskiego, który na antenie nSport powiedział, iż rzeszowscy zawodnicy w rozmowach z nim stwierdzili, że nie czują presji wyniku - oczywiście mowa tu o jej zdrowej odmianie – a kto jak nie trener powinien motywować drużynę to wykrzesania z siebie wszystkich sił dla odniesienia meczowego zwycięstwa.
Do zakończenia rundy zasadniczej - a dla większości ekstraligowych klubów także sezonu - pozostały trzy kolejki. Jak już wspominałem Stal Rzeszów zajmuje na ten moment ósmą – spadkową- lokatę i czekają ją dwa trudne mecze u siebie. Pierwszy ze Stalą Gorzów, drugi z Falubazem Zielona Góra. Po tym co usłyszeliśmy wczoraj na antenie nSport, a mianowicie zapowiedzi Grzegorza Walaska, że najprawdopodobniej zakończy on sezon oraz nieprzychylnych wypowiedział Juricy Pavlica pod adresem Nickiego Pedersena, można z całą pewnością stwierdzić, że w PGE Marmie nie istnieje coś takeigo jak duch drużyny. Ciężko będzie go wytworzyć w ciągu kilku najbliższych dni, a to sprawia, że "Żurawie" czeka na prawdę trudne zadanie. Jeśli bowiem przegrają nadchodzące spotkanie, to prawie na pewno na 10-lecie sponsoringu Marmy Polskie Folie będzie nie medal, a spadek. Jeżeli jednak Stal Rzeszów utrzyma się w elicie, to klub czeka gruntowna przebudowa i zacząć trzeba by było od osób nim zarządzających.