- Pewnym było, że taki wynik jak w rundzie zasadniczej dla tej drużyny to był wypadek przy pracy. Dziś sami sobie przeszkadzaliśmy w zdobywaniu punktów. Są półfinały, są duże nerwy. Swoje zrobiły też trzy taśmy. Janusz był dziś bardzo szybki, a dwa razy nie wystartował spod taśmy. Tor był też trochę inny niż zwykle, a to dlatego że padało w nocy, do godziny 4-5, ale to nie jest dla nas żadne wytłumaczenie. Wydawało się w pewnym momencie, że mamy sytuację opanowaną, bo prowadziliśmy już 12 punktami, przed biegami nominowanymi 10, ale stało się jak się stało. 4 punkty to jest niewielka zaliczka, ale jest następny mecz i będziemy walczyli żeby awansować do finału. To jest sport, żużel, stać nas na dobry wynik w rewanżu. Gratuluję chłopakom z Zielonej Góry, wykorzystali nasze błędy - powiedział Marek Cieślak trener Unii Tarnów.
- To nie jest dużo i biorąc pod uwagę to, że było w między czasie było dwanaście punktów różnicy. Szkoda tych up and down, bo Patryk na przykład miał bardzo dobre i słabe występy. AJ jechał też przez cały czas generalnie słabo. Potem dramatyczna zmiana w motocyklu spowodowała że zaczęło funkcjonować i jechać. Duże podziękowanania dla Jarka bo czuł się fatalnie po tym wypadku. Było też zagrożenie, że nie pojedzie w tym meczu. Wszystkich chłopaków należy pochwalić bo to jest ciężki teren, trudno się tutaj jeździ. Jonas na pewno mógł też dorzucić kilka punktów ale mu się to nie udało. Rezerwy taktyczne też się nie powiodły bo można powiedzieć, że poszły wszystkie w powietrze. Także to jest półfinał Ekstraligi i tutaj wyreżyserować cokolwiek jest bardzo trudno bo w każdym biegu może się wydarzyć dosłownie wszystko - mówi Rafał Dobrucki, trener Stelmetu Falubazu Zielona Góra.